Wyobraź sobie, organizację, w której pracują najlepsi ludzie. Specjaliści w swojej branży, doceniani przez szefa i współpracowników.
Wyobraź sobie, że ci pracownicy słyszą od swoich przełożonych, że są świetni; że praca z nimi to prawdziwe szczęście; że wszystkie firmy zazdroszczą, że nie pracują „dla nich".
Wyobraź sobie, że w tej pracy, podkreśla się „ducha pracy zespołowej", a P
podczas każdego spotkania atakują cię: równanie „1+1=3" i hasło „SYNERGIA".
Wyobraź sobie, że wszyscy w tej pracy, podkreślają, znaczenie atmosfery, a szefowie przy każdej okazji zachęcają cię, żebyś współtworzył miejsce, które pokochasz...
Co ty na to? Czy już piszesz CV i list motywacyjny? Czy już zamawiasz w pobliskim studio tatuaży, tatuaż z nazwą firmy, by od początku, na 1000% identyfikować się z organizacją?
Czy w tym momencie pojawia się w twojej głowie pełne podejrzliwości pytanie: „A tak serio? Gdzie jest haczyk?".
„Haczyki" tej idyllicznej krainy, opisał Dan Lyons, pięćdziesięcioletni dziennikarz, który spędził rok swojego życia wśród automatów ze słodyczami i amerykańskich dwudziestoparolatków, którzy po dostarczeniu swojemu organizmowi maksymalnej dawki cukru (z automatów), wysyłali sobie maile: „Jesteś świetny"; „Świetna robota". Dla Lyons'a to miejsce, w którym brakuje tylko tęczy i jednorożców, stało się FAKAP'em.
FAKAP, w slangu korporacyjnym, oznacza jakąś „wtopę"; sytuację, w której „coś" nie wyszło" lub „coś, co nie ma szansy się udać". To działanie, projekt, którego wynik znamy od samego początku.
Czytelnik FAKAP'u nie ma złudzeń, że Lyons nie da rady. Gdyby Lyons czytał Gombrowicza wiedziałby, że w polskiej literaturze ma swojego odpowiednika - Józia Kowlskiego - 30letniego bohatera Ferdydurkę, który także trafił na swój FAKAP. Został porwany do szkoły, gdy nie wydano jego debiutu. Lyons trafia do firmy HubSpot, po tym jak został wyrzucony z pracy. Obaj Panowie po porażce trafiają w... odmęty absurdu. Dan Lyons przyprawia sobie gęby, próbuje się dostosować, robi rzeczy poniżej swoich możliwości, bierze udział w nic nie wnoszących spotkaniach, konformistycznie próbuje być jak inni. Ma jednak pecha. Ten pech polega na tym, że nie opuszcza go przeświadczenie, że „coś tu nie gra". Tak jak Słowacki wieszcz, ma zachwycać, a uczniowie, ustami gombrowiczowskich bohaterów, mają odwagę powiedzieć, że nie zachwyca. Lyons ma problem, bo jego wspaniała przestrzeń HubSpot nie zachwyca, choć ma zachwycać. Rok pracy w firmie, to dla Lyons'a, początek depresji i rzygania tęczą, bo nie jest w stanie znieść „kultury organizacyjnej" w swojej firmie.
Dlaczego dorosły mężczyzna, źle czuł się w organizacji, w której mówią ci, ze jesteś świetny, że pracujesz z najlepszymi, że twoja organizacja, ty, dział jesteście wyjątkowi?
Lyons niestety pokazuje, że jego współpracownicy i szefowie, nie byli wspaniali.
Pokazuje firmę, w które królują Mistrzowie Fakapu. Mistrzowie udawania, manipulowania, przy których zaczyna wątpić w swój zdrowy rozsądek. Lyons pokazuje firmę, i "kulturę organizacyjną", którą coraz częściej możemy też odnaleźć w naszej, starej, słowiańskiej rzeczywistości.
FAKAP warto kupić szefowi "ku przestrodze", jako równowagę dla kursów motywacyjnych, w których ostatnio brał udział;)
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.