Odejście Krzysztofa to dla mnie wielka strata, ale także ślad, który po sobie zostawił, który razem po sobie zostawiamy. To już się stało.
Nawet gdybym nigdy nie zrobiła więcej żadnego filmu, pozostanie to, co zrobiliśmy razem.
Możesz powiedzieć o swoim związku z Krzysztofem, że to była wielka miłość?
Tak. Ze wszystkim potknięciami, ale tak. Każdemu życzę, żeby przeżył coś takiego.
Dług, Mój Nikifor, Plac Zbawiciela, Papusza – wybitne filmy, o których słyszał prawie każdy. Za ich sukcesem, obok Krzysztofa Krauze, stoi jego partnerka w pracy i życiu – Joanna Kos-Krauze. Artystka, niezwykły człowiek, silna kobieta. Ostatni film, Ptaki śpiewają w Kigali, ten chyba najtrudniejszy, w Afryce, zrobiła już sama. Ukończyła go po śmierci męża.
Ta książka to nie jest zwykły wywiad rzeka. Osobista rozmowa z Joanną Kos-Krauze przeplatana jest reportażami z Rwandy, kraju, którego mieszkańcy muszą nauczyć się żyć na nowo, a który stał się drugim domem Joanny. Temat tej książki również nie jest błahy. Jest to przepiękna, choć momentami dotkliwa opowieść o sile miłości, determinacji i przebaczenia. O sile kraju, który odbudowuje się po wojnie domowej, i sile kobiety, która przeżywa swój osobisty koniec świata i się po nim podnosi.
Nagradzany na festiwalach film Ptaki śpiewają w Kigali już w kinach.

Jest życie po końcu świata Joanna Kos-Krauze, Aleksandra Pawlicka
Oprawa twarda |
Wydanie: pierwsze |
Pierwsze wydanie: 2017-09-25 |
ISBN: 978-83-240-3681-3 |
EAN: 9788324036813 |
Liczba stron: 364 |
Wydawnictwo: Znak |
Cena katalogowa: 42,90 zł |
42,90 zł 29,99 zł
Dodaj do koszyka
Do koszyka
Kup w pakiecie
Kupuj więcej i oszczędzaj
Opis
Ebook i Audiobook
Czytaj jak chcesz. Książka dostępna na czytniki i aplikacje mobilne.
Ebook na
Kup ebooka
Kup ebooka
Zajrzyj do środka
Proponowane podobne
Inni klienci sprawdzali również
Inne książki tego autora
Inne książki z tej kategorii
Recenzje
Zapraszamy do napisania własnej recenzji, możesz wysłać do nas tekst przez formularz.
najważniejsza dla mnie książka roku
2019-01-31Co wiesz o ludobójstwie w Rwandzie? I o życiu Krzysztofa Krauzego po diagnozie „rak"?
To po kolei.
6 kwietnia 1994 r spadł samolot, na którego pokładzie leciał prezydent Rwandy i ten fakt uruchomił niewyobrażalną lawinę wypadków, które mimo upływu lat ,dzień po dniu mają swoje konsekwencje w każdym aspekcie życia małego kraju w sercu Afryki. Mówi się, że w sto dni wyrżnięto w pień milion ludzi... dzieci, starców, kobiety. Maczetami, pałkami, nożami.
Może o tym trochę wiesz... Ufam, że tak. I, że widziałeś wstrząsający film „Hotel Rwanda". To się zdziwisz, bo to najbardziej przekłamany film o masakrze jaki podobno nakręcono.
Zostaje Ci w pamięci jednak obraz dwóch „dzikich" plemion naparzających się w buszu w imię dawnych konfliktów, które po prostu pod wpływem impulsu odżyły. Czy to prawda?
Zdajesz sobie sprawę, że zanim doszło do ludobójstwa, wcześniej ktoś świadomie uruchomił machinę nienawiści w mainstreamowych mediach, prasie, tv? Na początku każdego konfliktu jest SŁOWO. Sączy się przez uszy do serca jad: trzeba wyciąć „wysokich" do pnia, „my" kontra „oni", lepsi i gorsi... brzmi znajomo? Niestety. Za sterami niewiarygodnych zbrodni stali ludzie, którzy nie z buszu wyszli, lecz pokończyli Sorbony i inne zaszczytne uczelnie, do tego spora grupa miała też koloratki i habity.
Zaskakujące, prawda?
Ponad dwadzieścia lat pracy Międzynarodowego Trybunału Karnego dla Rwandy i efekt ...93 oskarżonych a tylko 61 skazanych... Większość księży i zakonnic biorących czynny udział w masakrze, wspierających rzezie, zdołała zbiec i nadal w parafiach europejskich sprawuje swoją posługę.
Jak choćby chroniony przez wszystkich i wszędzie abp. Hoser.
To nie jest jednak reportaż ani książka o ludobójstwie. Nie jest to też materiał antyklerykalny. Raczej chłodne zastanowienie się nad mechanizmami uwalniającymi tak straszliwe zachowania, próba odpowiedzi na pytanie czy ludobójstwo jest powtarzalne, jak potężnym piętnem odciska się na całych pokoleniach i co zrobić, by jakkolwiek udało się żyć dalej. Zbrodnie dotknęły wszystkich, każdy człowiek, każda rodzina co roku w kwietniu przeżywa niewyobrażalną traumę chcąc pamiętać a równocześnie zapomnieć...
I oto widzimy dwie kobiety - Joannę Kos- Krauze i Aleksandrę Pawlicką, które w rozmowach o Rwandzie, o przyczynach masakry, o tym, co musi się zadziać by w człowieku odezwały się najgorsze z najgorszych instynktów, o grzechach zaniechania , o próbach złapania oddechu gdy wydaje się, że tlenu zabrakło na zawsze- tak zwyczajnie porządkują emocje i dzielą się przemyśleniami o swojej wizji świata. Joanna, żona i wdowa, reżyser, scenarzystka - opowiada o życiu z Krzysztofem i po Krzysztofie. O tym co podziało się, gdy świat showbiznesu obiegła wieść o śmiertelnej chorobie, jak pseudoprzyjaciele zaczęli zmieniać umowy zawodowe, jak ograniczać jej prawa, jaką drogę musiała przejść by nie dopuścić do naruszenia najważniejszych dogmatów wizji Krauzego, z czego musiała zrezygnować i jak wiele zmienić, by zachować w sobie prawdę o tym, co było dla nich ważne.
Joanna Kos- Krauze jawi się tu jako kobieta, która już nic nie musi. Świadomie wycofuje się z oceniania, promowania swojego zdania oraz malowania obrazami które są chwytliwe i „sprzedażowe".
I opowiada piękną historię życia z Krzysztofem, takiego świadomego życia - i że będzie do końca ,a koniec tak blisko. Miłość, której nie potrzebny był papier urzędowy a jednak Krzysztof pewnego dnia powiedział „ skoro nie chcesz za mnie wyjść za mąż to znaczy że liczysz na spotkanie jeszcze kogos innego" i uporządkował i tę część życia.
Nie chcę więcej pisać.
Przeczytałam trzy razy . Przeczytam jeszcze i będę wracać. Dla mnie najważniejsza ksiażka, jaką w tym roku przeczytałam.
Jeśli czas na mądre przemyślenia w Twoim Życiu , jeśli szukasz nie rozrywki ale dojrzałych emocji , refleksji to jest to książka dla Ciebie.
Mówiłam ,że czekam na premierę filmu „ Ptaki śpiewają w Kigali"? nie? To chodź i ze mną. Nawet w innym mieście. Film obowiązkowy. Lektura też.
Autor: La femme rompu o 06:32
Recenzja
2019-01-31Artystka poza tymi reportażami opowiada nam także o sile miłości, o cierpieniu, ludzkich słabościach i samotności. Zdradza jakie relacje łączyły ją z mężem, ale także co pomogło jej w zmaganiu się z jego chorobą i śmiercią. Jak trudno jest żyć gdy ktoś obok nas o to życie walczy, a my nie możemy nawet płakać. Refleksje, które tu znajdujemy skłaniają do myślenia. Rodzimy się i umieramy zawsze samotnie, ale życie warto wypełniać wartościowymi ludźmi, przy których rozwiajmy się intelektualnie, i którzy nas dopełniają.
Myslę, że książka jest świetną odskocznią od uderzających nas obecnie zewsząd poradników, które wręcz krzyczą: "Możesz wszystko", "Jesteś wyjątkowy". Otóż nie. Nie możemy wszystkiego, pewne rzeczy sa nie do przeskoczenia. Czy jesteśmy wyjątkowi? Spójrzmy w lustro i odpowiedzmy sobie szczerze na czym ta nasza wyjątkowowść polega i w czym jesteśmy lepsi od miliarów innych ludzi? Myśle, że większość z nas nie znajdzie odpowiedzi. Wierzymy w to, w co chcemy wierzyć. Część społeczeństwa zapewne nie wie nawet gdzie leży Rwanda. Naszymi problemami stały się banały, które stawiając obok głodu, wojen i śmierci nie mają żadnego znaczenia. Joanna Kos-Krauze swoimi refleksjami sprowadza nas na ziemię, pokazuje piękno i prostotę życia człowieka wiernego swoim ideałom i pasjom. Bardzo ujął mnie cytat, który niestety boleśnie obnaża prawdę o części społeczeństwa: "Wiesz, co to ludobójstwo? Kanapka z serm. Napisz to: Ludobójstwo to kanapka z serem (...) Czy ktokolwiek przejmuje się kanapką z serem? Luobójstwo, ludobójstwo, luobójstwo. Kanapka z serem, kanapka z serem, kanapka z serem. Kto nie ma tego w dupie? Zbrodnie przeciwko ludzkości? Kim jest ludzkość? To ty? Ja? Czy widziałeś kiedyś zbrodnie popełnione na sobie? Czy słyszałeś kiedyś o konwencji w sprawie ludobójstwa? Ta konwencja nadaje się tylko do zapakowania kanapki z serem."
Jest życie po końcu świata
2019-01-31ZAPRASZAM na całą recenzję tutaj:
https://wysnioneksiazki.blogspot.com/2017/09/przedpremierowo-49-jest-zycie-po-koncu.html
Piekło na Ziemi
2019-01-30W mojej głowie ostatnim takim ludobójstwem, o którym wiedziałam była zagłada Żydów podczas okupacji niemieckiej. Nic bardziej mylnego. To co wydarzyło się w Rwandzie, było równie przerażające. Katami stali się sąsiedzi mordujący swoich sąsiadów.
Książka jest zapisem rozmów przeprowadzonych z autorką na przestrzeni kilku miesięcy. Sposób przekazu dokonany przez autorkę był dla mnie osobiście wystarczający, aby móc choć w najmniejszym stopniu uświadomić sobie to, co działo się w kwietniu 1994r. Joanna Kos-Krauze poza główną treścią książki, pozwala sobie też na wyznania dotyczące choroby męża, walki z nią oraz opisuje powstawanie filmów nad którymi razem z mężem pracowali. Ich wspólna podróż po twórczości przeplata się opowieściami z Rwandy.
Rwandę zamieszkują dwa plemiona: Hutu i Tutsi. 6 kwietnia 1994r dwa kilometry od lotniska zostaje zestrzelony samolot na pokładzie, którego znajdowali się prezydent Rwandy oraz prezydent sąsiadującego Burundi. Obaj Hutu. Wracali z Tanzanii, gdzie uczestniczyli w konferencji poświęconej porozumieniu pokojowemu z Tutsi. Porozumienie zostało podpisane kilka miesięcy przed katastrofą. Miało zakończyć trwającą od ponad 3 lat wojnę domową toczoną przez wierną rządowi armię Hutu i partyzantkę Tutsi. Dochodziła godzina 20.20, a ludobójstwo rozpoczęło się 40 minut później. Hutu przejęli władzę i zaczęli eliminować Tutsi w sposób niezwykle brutalny. Niczym zwierzęta tropili swoje ofiary, by móc je w bestialski sposób zamordować. Z tej zbiorowej masakry przeżyli nieliczni, którzy w porę uciekli do buszu albo w pobliskie bagienne tereny. Nie może przejść mi obojętnie postać negatywna opisana w książce, a mianowicie Pauline Nyiramasuhuko pierwsza osądzona w historii rwandyjskiego ludobójstwa kobietę. Okrzyknięta panią minister od gwałtów, oficjalnie pełniła funkcje minister do spraw rodziny i kobiet w rządzie Rwandy. I to jest dla mnie nie pojęte. Kobieta która jeździ po kraju i wykłada o emancypacji i zapobieganiu AIDS, gdy zaczynają się masakry ubiera strój wojskowy wybiera wśród kobiet te, które nadają się do gwałtu.
We wszystkim pomaga jej syn Shalom. Jeżdżąc po wioskach krzyczała
„Nie oszczędzajcie nikogo, ani starych, ani płodów". Do dziś nie ma odpowiedzi na pytanie co kierowało tą kobietą, że dopuściła się takich bestialskich zachowań. Gwałt był dla oprawców nagrodą za dobre mordowanie. Powoływano bataliony gwałtu złożonych z chorych na AIDS. Ta zemsta na Tutsi miała przypominać latami o tym procederze. Zgwałcono ponad 500 tysięcy kobiet,70procent z nich zostało zarażone wirusem HIV. Książka zdecydowanie przeznaczona dla każdego dojrzałego człowieka. Natomiast z uwagi na drastyczne opisy, nie polecam jej młodszej grupie czytelniczej. Uważam, że książka „Jest życie po końcu świata" powinna znaleźć miejsce na niejednej półce, żeby przypominała o tym, że obojętność na krzywdę wobec drugiego człowieka jest czymś najgorszym.
Podczas czytania bardzo przeżywałam to co miało miejsce w kwietniu 1994r. Nie potrafię i chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi na pytanie, dlaczego takie wydarzenia miały miejsce.
Zła cisza
2019-01-30Nie można jednak tej książki ograniczać jedynie do samej Rwandy i filmu „Ptaki śpiewają w Kigali" - który jest oczywistą aluzją do książki Arkadego Fiedlera, ale też faktem, a jeżeli ktoś powie, że ptaki śpiewają wszędzie w tym wypadku może nie mieć racji, bo nie wszędzie i nie zawsze.
Wiele czytałam o Rwandzie, między innymi „Maria Panna Nilu" Scholastique Mukasonga, czy „Złe wieści, Ostatni niezależni dziennikarze w Rwandzie" Anjana Sundarama. Opowieść o ludobójstwie jest za każdym razem taka sama i inna, bo co chwila ma inną twarz, Joanna Kos-Krauze skupia się jednak o wiele bardziej na tym co stało się potem, na odwecie i na konieczności jakiegoś „współtrwania" potem, a to „potem" często miewa oczy szaleńca.
Każdy z filmów o których opowiada jest jakąś opowieścią o tym co „potem", opowiada o utracie, żałobie i samotności. Każdy film jest osobisty w podtekście, książka zresztą też, bardzo pięknie mówi o życiu, ale nie „tapla" się w prywatności. Jest czytelna i doskonale dyskretna zarazem.
Poruszająca i okrutna, a jednak pokazuje, że można, trzeba, należy... że jest życie po końcu świata. Okrojone, osamotnione, niepełne, ale jednak jest.
Wywiad jest też ostrą krytyką sytego, białego świata, który w instytucjonalnym przebraniu, także religijnym, stosując starą zasadę divide et impera doprowadził do tego co się stało, a potem patrzył i nie reagował.
Innym elementem jest opowieść o zrobionych wspólnie z mężem filmach, o samotności życia reżysera i o prawie wyboru, nawet dotyczącego spraw ostatecznych.
Ciężka, okrutnie piękna książka. Otrząsnąć się z niej nie sposób, ale to dobrze, bo otwiera umysły no to o czym nie chcemy myśleć, a przecież trzeba.
Nie jestem pewna, czy każdy ją zrozumie, to nie jest ten rodzaj celebryckiego wywiadu, do którego przyzwyczaiły nas quasi pudelkowe publikacje. Do tej książki trzeba otwartego umysłu, serca i pewnej wrażliwości.
Powiedz, co sądzisz o tej książce
Dodaj recenzję+
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.