Dorota Szatters – Ślązaczka, absolwentka politologii na Uniwersytecie Śląskim i Studium Taneczno-Wokalnego TVP, występowała na deskach Teatru Rozrywki i Teatru Syrena. Jej wiersze publikowane były w Miesięczniku „Śląsk” i w audycjach poetyckich Macieja Szczawińskiego na antenie Polskiego Radia Katowice.
Spis wierszy
Szychta
Węgiel
Szychta
Metan
Zawał
Mrok / antyteza tęczy
Akcja
Eremita
Szyb
Starostek
Miasteczko
Miasteczko
Admiralspalast
Dzieciństwo admiralspalast
Wizyta Bruno Schulza
Miasto
Proces
Maezenia skrawka ziemi
Koło
Posłowie
Szychta /wiersze/ Dorota Szatters
Oprawa miękka |
ISBN: 978-83-716-4949-3 |
EAN: 9788371649493 |
Liczba stron: 60 |
Format: 14.5x20.5cm |
Cena detaliczna: 15,00 zł |
15,00 zł
15,00 zł - najniższa cena z 30 dni przed obniżką
Powiadom mnie
Powiadom
Opis
Inni klienci sprawdzali również
Inne książki z tej kategorii
Recenzje
Zapraszamy do napisania własnej recenzji, możesz wysłać do nas tekst przez formularz.
Pamięć śląskiego „staroska”, czyli słów kilka o lirykach Doroty Szatters
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2019-01-29Obraz Śląska czarnego, dymiącego, zoranego kominami i szybami, pokrytego kłębami dymów i pyłów to stereotyp niezwykle trwały a wręcz skostniały. Synonimami Śląska niezmiennie pozostają: huty i kopalnie, stal i węgiel a industrialna wizytówka architektoniczna szczelnie izoluje region, utożsamiając go z szarością, monotonią i 24-godzinną szychtą... Chociaż z krajobrazu znikają kolejne kopalnie, milczą opustoszałe huty a miejsce szarości wypiera zieleń, ziemia ta oddycha wciąż kilkusetletnią przeszłością, duchem, którego nie wykorzenią żadne spychacze ani koparki. Jak pisze prof. Ewa Chojecka: Gaśnie Wielki Piec, zamiera Wielka Kopalnia, a ich duchy sprawcze zdają się zasypiać na wieki. Ale tak nie jest. Oto bowiem dokonuje się ich metamorfoza, ponownie je witamy, tyle że na innych prawach, w innym wymiarze spraw: pamięci, poezji, sztuki. Rodzi się Wielki Mit, zakodowany w nas samych, współtwórca naszej tożsamości.
Genius loci Śląska jest bowiem niezłomny, trwalszy od węgla, którego pokłady topnieją, trwalszy od kruszejących budowli - jest niczym skała, która swą nieśmiertelnością wciąż pobudza i inspiruje wielu twórców. Czy chcą oni tylko ocalić od zapomnienia znikające skarby i niezłomne tradycje Śląskiej Ziemi? Na pewno - nie tylko! Znakomitą egzemplifikację złożoności dziedzictwa śląskiej pamięci zbiorowej odnajdujemy w niezwykle dramatycznych i przejmujących lirykach Doroty Szatters - poetki, ale przede wszystkim córki tej Ziemi.
Poetka nie tworzy obrazu idylli, nie gloryfikuje trudu i zagrożenia, nie wygłasza dytyrambów; zjeżdża z górnikami na szychtę, patrzy ich oczami, czuje jak oni... Jest jedną z tysiąca kobiet, które po drżących szybach i szklankach już wiedzą, że grobowiec z natury cichy ... zażądał zapłaty.
Bez patosu i zbędnych słów Dorota Szatters opisuje podziemny dramat, zawał, wybuch metanu, pożar... Ożywają lakoniczne komunikaty prasowe, poetka wypełnia je treścią tragicznych zmagań. Słychać biegnące do nieba modlitwy tych, co pod ziemią i tych co „na górze"... Matko Bosko Piekarsko przyczyń się za nami i za niymi / Święta Barbórko dopomóż / Bożycku, miyj nos i tamtych w swoi obronie!
Przed oczami stają Halemba, Nowa Ruda, Dymitrow, Ruda Śląska, Wujek... jedno ciało... pięć... dwadzieścia...
aż dotarli do wszystkich
kiedyś żywych,
a teraz umarłych
(Akcja, 2016)
Liczne personifikacje (np. metan: uwięziony między warstwami bentonitów... wspominał dzieciństwo; szyb: władza dawała mu poczucie siły / rozkoszował się nią, śmierć: podnosiła w triumfie ręce; węgiel: mówił niestworzone rzeczy o kolorach) złudnie wprowadzają element poczucia równowagi pomiędzy sprytnym górnikiem a jego żywicielką, kopalnią, złudnie - ponieważ gruba staje się (niestety nader często) przedsionkiem piekła a spryt tonie w bezmiarze bezradności.
Wiersze poetki są przenikliwe i niebywale autentyczne w warstwie emocjonalnej, nie wyciskają łez, ba! Nawet nie wzruszają, ale dają o wiele więcej, pozwalają z r o z u m i e ć. Nie przyczyny wypadku, ani bezmiar poświęcenia, ale górniczą solidarność, bezprzykładną nieustępliwość wobec żywiołu, wytrwałość, determinację.
Liryki Doroty Szatters nie są kronikarskim zapisem, wzbogaconym o ogromny ładunek emocjonalny, nie są także skargą zbiorową na „śmierć daremną", są natomiast skałą i pamięcią. Można bowiem zatrzymać szyby, zasypać kopalnie, sortownie zamienić w Spa, jednak strach, cierpienie, poczucie obowiązku i wspólnoty, śmierć, przeznaczenie... immanentny świat „śląskiego górnika" nie tylko wpisują się w kanon uniwersalny, ale przede wszystkim nie dają się wygasić:
ma 87 lat
wszystkie zęby, okaleczoną rękę, zniszczony kręgosłup i pamięć
ledwo chodzi, ledwo poznaje
ale gdy na kościelnej wieży zegar wybija dziewiątą
prostuje się i idzie do roboty
na nocka, na gruba, na Buchac [...]
(Starosek, 2016)
To najważniejsze przesłanie poetki, mniej lub bardziej świadomy zabieg, który wpisuje ową „pamięć" w skałę nieśmiertelną, zaznaczając w niej byt „śląskiego staroska" jako niezbywalną, immanentną wartość współczesnej cywilizacji. Dorota Szatters, wprawdzie nie kilofem, a piórem, ale niezwykle sumiennie i z ogromnym wyczuciem pełni swoją 24-godzinną szychtą, szychtę pamięci.
Maria Sztuka
Powiedz, co sądzisz o tej książce
Dodaj recenzję+
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem