Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Monika Lewandowska
08/02/2019
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Autorka Ewelina Dyda, stworzyła swoją debiutancką powieść w klimacie noir, choć nie w typowy dla tego nurtu sposób. "Zła waluta" to jednak niemalże hołd, dla starego, dobrego kryminału. Znajdziemy w niej morderstwo, śledztwo prywatnego detektywa, femme fatale, jak również kota, który mimo że nie doprowadza do rozwiązania zagadki, pełni w książce ważną rolę wprowadzającą w klimat. :)Akcja powieści dzieje się w Tarnobrzegu i jak na powieść noir przystało, autorka dużo miejsca poświęca miastu, specyfice regionu, złożoności problemów społeczno-kulturowych.Głównym bohaterem kryminału jest Jakub Rau, prywatny detektyw, który po życiowych zawirowaniach, powrócił do rodzimego miasta. Wynajmuje pokój u lokalnej fryzjerki Danuty i wiedzie właściwie u jej boku monotonne, jednostajne życie, głównie zajmując się śledzeniem niewiernych małżonków. Pewnego dnia, następuje przełom w codzienności bohatera. Młoda dziewczyna zostaje wypchnięta przez balkon swojego mieszkania. O morderstwo zostaje oskarżony jej chłopak, a do detektywa zgłasza się matka domniemanego sprawcy, która nie wierzy w winę swojego syna. Historia komplikuje się jeszcze bardziej, gdy giną kolejne osoby.Detektyw prowadzi swoje śledztwo, co chwila napotykając się na znajomych z dzieciństwa, co nie oszukujmy się, wcale sprawy nie ułatwia. Mieszkańcy, tak naprawdę chcą mieć święty spokój i choć wiedzą o sobie niemal wszystko, nie zamierzają się zbyt łatwo ta wiedzą dzielić. Jednak, jak powtarza detektyw Rau: Każdego można kupić. Trzeba tylko znać odpowiednią walutę.Akcja książki, tak jak życie w Tarnobrzegu, toczy się dość leniwie, bez fajerwerków i dramatycznych zwrotów akcji. Odnoszę jednak wrażenie że tak właśnie ma być. Powoli ale do przodu.Sięgając bowiem po "Złą walutę" na uwadze trzeba mieć jedno. To nie jest książka typu "Kryminalne zagadki" a raczej "Ojciec Mateusz". Mój mąż, woli to pierwsze, ja i to i to, choć mam raczej sentyment do rodzimych tworów. Tak, czy inaczej chodzi mi o to, że nie ma co się nastawiać na strzelaniny, pościgi, ani wątki traktujące o nowoczesnej kryminologii. Ale to dobra książka, z mocnym aspektem małomiasteczkowych uprzedzeń rasowych.Polecam. Szczególnie że, "Zła waluta" to lektura na jeden, do dwóch wieczorów. Czyta się ją szybko, dość łatwo, choć nie brak po niej refleksji. Puki co czekam na kolejne części cyklu o tarnobrzeskim detektywie.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Autorka Ewelina Dyda, stworzyła swoją debiutancką powieść w klimacie noir, choć nie w typowy dla tego nurtu sposób. "Zła waluta" to jednak niemalże hołd, dla starego, dobrego kryminału. Znajdziemy w niej morderstwo, śledztwo prywatnego detektywa, femme fatale, jak również kota, który mimo że nie doprowadza do rozwiązania zagadki, pełni w książce ważną rolę wprowadzającą w klimat. :)Akcja powieści dzieje się w Tarnobrzegu i jak na powieść noir przystało, autorka dużo miejsca poświęca miastu, specyfice regionu, złożoności problemów społeczno-kulturowych.Głównym bohaterem kryminału jest Jakub Rau, prywatny detektyw, który po życiowych zawirowaniach, powrócił do rodzimego miasta. Wynajmuje pokój u lokalnej fryzjerki Danuty i wiedzie właściwie u jej boku monotonne, jednostajne życie, głównie zajmując się śledzeniem niewiernych małżonków. Pewnego dnia, następuje przełom w codzienności bohatera. Młoda dziewczyna zostaje wypchnięta przez balkon swojego mieszkania. O morderstwo zostaje oskarżony jej chłopak, a do detektywa zgłasza się matka domniemanego sprawcy, która nie wierzy w winę swojego syna. Historia komplikuje się jeszcze bardziej, gdy giną kolejne osoby.Detektyw prowadzi swoje śledztwo, co chwila napotykając się na znajomych z dzieciństwa, co nie oszukujmy się, wcale sprawy nie ułatwia. Mieszkańcy, tak naprawdę chcą mieć święty spokój i choć wiedzą o sobie niemal wszystko, nie zamierzają się zbyt łatwo ta wiedzą dzielić. Jednak, jak powtarza detektyw Rau: Każdego można kupić. Trzeba tylko znać odpowiednią walutę.Akcja książki, tak jak życie w Tarnobrzegu, toczy się dość leniwie, bez fajerwerków i dramatycznych zwrotów akcji. Odnoszę jednak wrażenie że tak właśnie ma być. Powoli ale do przodu.Sięgając bowiem po "Złą walutę" na uwadze trzeba mieć jedno. To nie jest książka typu "Kryminalne zagadki" a raczej "Ojciec Mateusz". Mój mąż, woli to pierwsze, ja i to i to, choć mam raczej sentyment do rodzimych tworów. Tak, czy inaczej chodzi mi o to, że nie ma co się nastawiać na strzelaniny, pościgi, ani wątki traktujące o nowoczesnej kryminologii. Ale to dobra książka, z mocnym aspektem małomiasteczkowych uprzedzeń rasowych.Polecam. Szczególnie że, "Zła waluta" to lektura na jeden, do dwóch wieczorów. Czyta się ją szybko, dość łatwo, choć nie brak po niej refleksji. Puki co czekam na kolejne części cyklu o tarnobrzeskim detektywie.