PayPo odbierz kod 30 zł na zakupy
Menu

Smutek Ryb Hanna Krall Książka

Smutek Ryb
21,66 zł
37,00 zł - sugerowana cena detaliczna
Zamów teraz, wyślemy w poniedziałek.
Wydawnictwo: Fundacja Instytutu Reportażu
Rodzaj oprawy: Okładka zintegrowana
Liczba stron: 104
Format: 16.5x19.5cm
Rok wydania: 2021
Zobacz więcej

Kup w zestawie

21,66 zł
„Ta strona nie jest dla wędkarza. Wędkarz wędkuje i nie ma czasu na czytanie żadnych stron. Ta strona jest dla żony. Mąż wędkuje, a żona sobie czyta” – tak Hanna Krall zainaugurowała rubrykę „Smutek ryb” w miesięczniku „Wiadomości Wędkarskie”. Był rok 1983, a pismo dla wędkarzy postanowiło pomóc uznanej reporterce – bezrobotnej w stanie wojennym. Tam Krall mogła publikować bez weryfikacji, bo w końcu trudno pisać wywrotowe treści, pisząc o rybach. A jednak… W cyklu rozmów Hanny Krall o rybach nie przeczytamy ani o przynętach, ani o wędkach, ani o podbierakach. Dowiemy się za to z rozmowy z profesorem Henrykiem Samsonowiczem o rybach w Średniowieczu („Szczuka czyli szczupak, okoń, karp, to były w dwunastym, trzynastym wieku najpopularniejsze przezwiska i wyzwiska”). Historyczka sztuki Agnieszka Morawińska opowiedziała o rybach w sztuce („Rybacy musieli po prostu być »na wyposażeniu« rokokowego ogrodu jak łabędzie albo bażanty”). Profesor Jerzy Szacki – o rybach w myśli społecznej („W historii ryby spotkanie ryby z człowiekiem jest epizodem niespecjalnie długim”). Doktor Hanna Krichner – o rybach u Nałkowskiej („Pisarka pokazuje rybę zawsze na granicy między uprzedmiotowieniem i życiem”). Pisarz Jerzy Putrament wyjawił, że wędkując, doświadczył spotkania z diabłem („Widziała pani kiedy oczy węgorza? A oczy diabła? A chce pani oczy diabła zobaczyć? To niech się pani przyjrzy oczom starego węgorza”), astrolog Marek Burski opisał ludzi spod znaku ryb („Rzadko awansują, dyrektorów–Ryb jest niewielu”), a o samym łowieniu opowiedziała harcmistrzyni Jolanta Chełstowska („Mówią nawet, że mam fart. Być może ryby są mi wdzięczne za mój pozbawiony pychy stosunek do nich i pozwalają w nagrodę się łapać”). Między wersami tych zdawałoby się niepozornych rozmów o rybach możemy wyczytać odniesienia do sytuacji społeczno-politycznej Polski lat osiemdziesiątych. I albo tak wiele żon czytało „Smutek ryb”, albo jednak i wędkarze skusili się na lekturę tej rubryki, w każdym razie Hanna Krall została wyróżniona w ankiecie czytelników na ulubionego autora „Wiadomości wędkarskich”. Teksty te nigdy nie były wydane razem w formie książkowej. Cztery z nich ukazały się w jubileuszowej książce „Krall” (Dowody na Istnienie 2015). „Więc w rybach jest smutek: w literaturze, malarstwie, w życiu, w obyczajach. Je się ryby w poście, jedzie się na ryby, żeby uciec od całego świata. Nie chciałabym, żebyście sądzili... byście sądziły, że ze stroniczki niniejszej będzie się sączyć chandra i smutek. Wprost przeciwnie. To na rybach właśnie, nad wodą, kiedy oddala się codzienna krzątanina i jest taka cisza, że słychać nareszcie własne myśli – wtedy dopiero dociera do człowieka pewność, że nie ma nic lepszego pod słońcem niż fakt, że się pod słońcem żyje”. (fragment)

Szczegółowe informacje na temat książki Smutek Ryb

Wydawnictwo: Fundacja Instytutu Reportażu
EAN: 9788365970978
Autor: Hanna Krall
Rodzaj oprawy: Okładka zintegrowana
Liczba stron: 104
Format: 16.5x19.5cm
Rok wydania: 2021
Data premiery: 2020-11-26
Język wydania: polski

Zainspiruj się podobnymi wyborami

Bestseller

Podobne do Smutek Ryb

Inne książki Hanna Krall

Nowość

Inne książki z kategorii Eseje

Zapowiedź
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość

Oceny i recenzje książki Smutek Ryb

Średnia ocen:
7.09 /10
Liczba ocen:
222
lubimyczytac.pl
Powiedz nam, co myślisz!

Pomóż innym i zostaw ocenę!

22/12/2020
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Ponoć dzieci i ryby głosu nie mają, ale w „Smutku ryb" Hanny Krall do głosu dochodzą właśnie te ostatnie. I to na dodatek pełną gębą.Hanny Krall nikomu przedstawiać nie trzeba. Pisarka, dziennikarka, reportażystka. Chyba największy rozgłos przyniosła jej książka pt. „Zdążyć przed Panem Bogiem" - wywiad z Markiem Edelmanem. Jedno z opowiadań Hanny Krall stało się kanwą do filmu Jana Jakuba Kolskiego pt. „Daleko od okna", z kolei Krzysztof Kieślowski wyreżyserował „Krótki dzień pracy" również na podstawie reportażu jej autorstwa. A teraz Hanna Krall odnotowuje literacki come back. Wydawnictwo Dowody na Istnienie zebrało cykl rozmów, jakie pisarka przeprowadziła w latach 1983 i 1984 dla „Wiadomości Wędkarskich" o rybach. Czyżby Krall była miłośniczką tych wodnych stworzeń? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że zagościła tam tymczasowo w wyniku zawieruchy politycznej. Wiemy też, że w czasach współpracy z miesięcznikiem z ryb wycisnęła chyba wszystko.Krall wysoko ość zawiesiła, przepraszam, poprzeczkę, bo o rybach nie rozmawia z wędkarzami czy ichtiologami, czyli specami od budowy ryb, a zaprosiła do wywiadów, m.in. socjologa, historyków, antropologa czy astrologa. Cóż oni o rybach wiedzieć mogą? Otóż okazuje się, że nie tylko mogą, lecz i mają w tym zakresie niemało do powiedzenia. Krall bowiem zarzucając wędkę, sprytnie wyszukuje płaszczyzny styku, jakie mogą zachodzić między rybami a poszczególnymi dyscyplinami naukowymi. I tak dowiadujemy się, że emblematyka - tajemna wiedza „o prawdach moralnych w emlemach"*), przy czym emblem to kompozycja znaczeniowa składająca się z obrazu i tekstu) - znakiem ryb posługiwała się szczodrze, raz zaszyfrowując w nim poważny obraz egzystencji ludzkiej, innym razem... frywolny sens erotyczny. W poszukiwaniu źródeł autorka odwołała się także do czasów ewangelistów, a nawet starożytnego Babilonu. Jak widać, sieci rozciągnęła szeroko, wyławiając piękne okazy tematyczne pływające nie tylko w poszczególnych dziedzinach naukowych, lecz także drążyła epoki historyczne, w których choćby i najmniejsza płotka mogła stać się inspiracją do ciekawej dyskusji.Tak więc nic, co dotyczy ryb, Krall nie jest obce. To akurat w zupełności zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, do jakiej grupy odbiorców autorka kierowała swój przekaz. W materiale inaugurującym cykl pt. „Smutek ryb" wyjaśniała: „Ta strona nie jest dla wędkarzy. Wędkarz wędkuje i nie ma czasu na czytanie żadnych stron. Ta strona jest dla żony. Mąż wędkuje, a żona sobie czyta."*) A przecież powszechnie wiadomo (głównie tym, którzy opierają swą wiedzę na teoriach św. Tomasza z Akwinu, zaliczanego nomen omen do doktorów Kościoła), że kobieta, zwłaszcza żona, a już małżonka spinningowca szczególnie, ma w sobie „nadmiar wilgoci", co w dużej mierze tłumaczyłoby jej okołowodne zainteresowania. Dlatego więc, gdy „wszystkie rybki śpią w jeziorze"**), Krall proponuje współczesnym paniom, by nie stawały zajętym obcowaniem z naturą mężom okoniem i w zamian daje córkom, żonom tudzież pozostałym towarzyszkom rybaka niepowtarzalną okazję... zajrzeć rybie pod łuskę bez absorbowania męskiej części publiczności.Przysłowiowa też jest i kobieca ciekawość, stąd Krall wręcz zmuszona była zapełnić rubrykę naprawdę inspirującym materiałem tak pod względem treści, jak i formy, a że dzisiejsza białogłowa (nieważne klasycznie farbowana czy z soft ombre) z natury jest tyleż gadatliwa co i bystra, to niejako staje się oczywistą oczywistością, że pogaduchy z luminarzami świata nauki powinny w równym stopniu zaspokajać tak dociekliwość, jak i inteligencję czytelniczek.W efekcie otrzymaliśmy świetnie poprowadzony komplet rozmów, opatrzony swoistym Krallowym badżem. Badże to szkockie znaki herbowe, o których autorka rozprawia z profesorem Stefanem Kuczyńskim, historykiem kultury, koniecznie w kontekście rybich motywów, wybierając sobie na własny znak rozpoznawczy siatkę na zakupy skrzyżowaną z gęsim piórem. Dla młodszego pokolenia może słowo wyjaśnienia. W latach osiemdziesiątych shopping należał do aktywności wysoce specjalistycznych, wymagających od uczestnika niebagatelnych umiejętności rozpoznawczo-organizacyjnych ze względu na wprowadzoną reglamentację towarów. A z kolei z uwagi na warunki polityczne ówczesny język wypracował własny kod znaczeniowy, by unikać kursu kolizyjnego z cenzurą. Tak więc w życiu codziennym siatka na zakupy (nie mylić z kasarem, co ciekawe ryby akurat nie podlegały okartkowaniu), a w życiu literackim gęsie pióro, za pomocą którego autorka kreśli raczej krótkie acz treściwe pytania dla swoich rozmówców, pytania, które pozwalają im swobodnie rozwinąć skrzydła w dyskusji. I choć sama pozostaje niemal niewidoczna w tle, to jej reporterski zmysł bezbłędnie wyczuwa momenty zasługujące na przytrzymanie uwagi. Wyławia je wówczas na powierzchnię, podkreślając istotę tematu. A może i nawet uwypuklając zupełnie inny kontekst? Co szczególnie lubię w Krall, to właśnie jej indywidualny punkt spojrzenia na rzeczywistość, ponieważ materiały przez nią tworzone nie są prostym odbiciem wydarzeń, a odsłaniają ich głębszą tkankę.W „Smutku ryb" nie tylko autorka zastosowała system przynęt, także wydawnictwo Dowody na Istnienie wabi czytelnika formą publikacji, na którą składają się choćby elegancka i twarda oprawa, wewnątrz kolorowe ilustracje Izabelli Zychowicz, a nawet zakładka w kształcie pręgowanej... ryby oczywiście. Czy smutnej? Nie wiem, ale moim zdaniem na pewno wieloznaczeniowej.*) cytaty z książki Hanny Krall „Smutek ryb" z Wydawnictwa Dowody na Istnienie**) fragment piosenki biesiadnej

30/12/2020
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Czy w książce Hanny Krall " Smutek ryb " dominuje te uczucie ? Powiedziałabym wręcz, jest to tytuł przewrotny. Strony aż iskrzą od perełek wysublimowanego humoru. Te cytaty godne zapamiętania. Socjolog : " ...człowiek wie o istnieniu ryb, a ryba o istnieniu człowieka nie wie, więc jednak wyższości człowieka to dowodzi". Historyk sztuki : "...czyli rybak jest mędrcem. Siedzi nad wodą i myśli ". Pisarz : " Bo i co ma robić mężczyzna, kiedy już pozna kobietę? Musi zużyć na coś resztę swojego życia. Kobieta starcza na krótko i pozostawia po sobie uczucie bliskie pogardy. Zwłaszcza dziś, gdy jest aż tak łatwa.Kobieta powinna nauczyć się zachowania od pstrągów, które każą siebie szukać z pewnym trudem. Kobiety dzisiejszej się nie szuka... Ten cykl powinien nazywać się Smutek kobiet, nie ryb ". Historyczną sztuki : " Swoją drogą to prawdziwy pech, że Kościuszko nie łowił ryb, prawda? ( dla wyjaśnienia..." polskie malarstwo podporządkowane było służbie narodowi i malowanie martwych natur nie uchodziło. To było za błahe, za nieważne ". Historyk : " ... Jeden mój przyjaciel, historyk średniowiecza, chcąc dowiedzieć się naocznie, czym był czerwiec ( taki robaczek ), poszedł kiedyś że studentką biologii łowić to nocą na łąkach. - I co? - Zapewniał, że złowił". Harcmistrzyni : " ...To był błąd, nie należy być za dzielną, kiedy się jest kobietą.Ja wszystko zawsze mogłam, umiałam i zdążyłam, i za późno zorientowałam się, że nie należy. I dalej : " Za to ryby, moje ryby są na moją miarę i do nich nie muszę się podciągać ". " Smutek ryb " Hanny Krall to pozycja, którą każdy Czytelnik może/wręcz powinien mieć w swojej biblioteczce domowej. To książka, do której chętnie się wraca. Perełka, że palce lizać. Przepraszam rybka, że palce lizać.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Czy w książce Hanny Krall " Smutek ryb " dominuje te uczucie ? Powiedziałabym wręcz, jest to tytuł przewrotny. Strony aż iskrzą od perełek wysublimowanego humoru. Te cytaty godne zapamiętania. Socjolog : " ...człowiek wie o istnieniu ryb, a ryba o istnieniu człowieka nie wie, więc jednak wyższości człowieka to dowodzi". Historyk sztuki : "...czyli rybak jest mędrcem. Siedzi nad wodą i myśli ". Pisarz : " Bo i co ma robić mężczyzna, kiedy już pozna kobietę? Musi zużyć na coś resztę swojego życia. Kobieta starcza na krótko i pozostawia po sobie uczucie bliskie pogardy. Zwłaszcza dziś, gdy jest aż tak łatwa.Kobieta powinna nauczyć się zachowania od pstrągów, które każą siebie szukać z pewnym trudem. Kobiety dzisiejszej się nie szuka... Ten cykl powinien nazywać się Smutek kobiet, nie ryb ". Historyczną sztuki : " Swoją drogą to prawdziwy pech, że Kościuszko nie łowił ryb, prawda? ( dla wyjaśnienia..." polskie malarstwo podporządkowane było służbie narodowi i malowanie martwych natur nie uchodziło. To było za błahe, za nieważne ". Historyk : " ... Jeden mój przyjaciel, historyk średniowiecza, chcąc dowiedzieć się naocznie, czym był czerwiec ( taki robaczek ), poszedł kiedyś że studentką biologii łowić to nocą na łąkach. - I co? - Zapewniał, że złowił". Harcmistrzyni : " ...To był błąd, nie należy być za dzielną, kiedy się jest kobietą.Ja wszystko zawsze mogłam, umiałam i zdążyłam, i za późno zorientowałam się, że nie należy. I dalej : " Za to ryby, moje ryby są na moją miarę i do nich nie muszę się podciągać ". " Smutek ryb " Hanny Krall to pozycja, którą każdy Czytelnik może/wręcz powinien mieć w swojej biblioteczce domowej. To książka, do której chętnie się wraca. Perełka, że palce lizać. Przepraszam rybka, że palce lizać.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Ponoć dzieci i ryby głosu nie mają, ale w „Smutku ryb" Hanny Krall do głosu dochodzą właśnie te ostatnie. I to na dodatek pełną gębą.Hanny Krall nikomu przedstawiać nie trzeba. Pisarka, dziennikarka, reportażystka. Chyba największy rozgłos przyniosła jej książka pt. „Zdążyć przed Panem Bogiem" - wywiad z Markiem Edelmanem. Jedno z opowiadań Hanny Krall stało się kanwą do filmu Jana Jakuba Kolskiego pt. „Daleko od okna", z kolei Krzysztof Kieślowski wyreżyserował „Krótki dzień pracy" również na podstawie reportażu jej autorstwa. A teraz Hanna Krall odnotowuje literacki come back. Wydawnictwo Dowody na Istnienie zebrało cykl rozmów, jakie pisarka przeprowadziła w latach 1983 i 1984 dla „Wiadomości Wędkarskich" o rybach. Czyżby Krall była miłośniczką tych wodnych stworzeń? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że zagościła tam tymczasowo w wyniku zawieruchy politycznej. Wiemy też, że w czasach współpracy z miesięcznikiem z ryb wycisnęła chyba wszystko.Krall wysoko ość zawiesiła, przepraszam, poprzeczkę, bo o rybach nie rozmawia z wędkarzami czy ichtiologami, czyli specami od budowy ryb, a zaprosiła do wywiadów, m.in. socjologa, historyków, antropologa czy astrologa. Cóż oni o rybach wiedzieć mogą? Otóż okazuje się, że nie tylko mogą, lecz i mają w tym zakresie niemało do powiedzenia. Krall bowiem zarzucając wędkę, sprytnie wyszukuje płaszczyzny styku, jakie mogą zachodzić między rybami a poszczególnymi dyscyplinami naukowymi. I tak dowiadujemy się, że emblematyka - tajemna wiedza „o prawdach moralnych w emlemach"*), przy czym emblem to kompozycja znaczeniowa składająca się z obrazu i tekstu) - znakiem ryb posługiwała się szczodrze, raz zaszyfrowując w nim poważny obraz egzystencji ludzkiej, innym razem... frywolny sens erotyczny. W poszukiwaniu źródeł autorka odwołała się także do czasów ewangelistów, a nawet starożytnego Babilonu. Jak widać, sieci rozciągnęła szeroko, wyławiając piękne okazy tematyczne pływające nie tylko w poszczególnych dziedzinach naukowych, lecz także drążyła epoki historyczne, w których choćby i najmniejsza płotka mogła stać się inspiracją do ciekawej dyskusji.Tak więc nic, co dotyczy ryb, Krall nie jest obce. To akurat w zupełności zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, do jakiej grupy odbiorców autorka kierowała swój przekaz. W materiale inaugurującym cykl pt. „Smutek ryb" wyjaśniała: „Ta strona nie jest dla wędkarzy. Wędkarz wędkuje i nie ma czasu na czytanie żadnych stron. Ta strona jest dla żony. Mąż wędkuje, a żona sobie czyta."*) A przecież powszechnie wiadomo (głównie tym, którzy opierają swą wiedzę na teoriach św. Tomasza z Akwinu, zaliczanego nomen omen do doktorów Kościoła), że kobieta, zwłaszcza żona, a już małżonka spinningowca szczególnie, ma w sobie „nadmiar wilgoci", co w dużej mierze tłumaczyłoby jej okołowodne zainteresowania. Dlatego więc, gdy „wszystkie rybki śpią w jeziorze"**), Krall proponuje współczesnym paniom, by nie stawały zajętym obcowaniem z naturą mężom okoniem i w zamian daje córkom, żonom tudzież pozostałym towarzyszkom rybaka niepowtarzalną okazję... zajrzeć rybie pod łuskę bez absorbowania męskiej części publiczności.Przysłowiowa też jest i kobieca ciekawość, stąd Krall wręcz zmuszona była zapełnić rubrykę naprawdę inspirującym materiałem tak pod względem treści, jak i formy, a że dzisiejsza białogłowa (nieważne klasycznie farbowana czy z soft ombre) z natury jest tyleż gadatliwa co i bystra, to niejako staje się oczywistą oczywistością, że pogaduchy z luminarzami świata nauki powinny w równym stopniu zaspokajać tak dociekliwość, jak i inteligencję czytelniczek.W efekcie otrzymaliśmy świetnie poprowadzony komplet rozmów, opatrzony swoistym Krallowym badżem. Badże to szkockie znaki herbowe, o których autorka rozprawia z profesorem Stefanem Kuczyńskim, historykiem kultury, koniecznie w kontekście rybich motywów, wybierając sobie na własny znak rozpoznawczy siatkę na zakupy skrzyżowaną z gęsim piórem. Dla młodszego pokolenia może słowo wyjaśnienia. W latach osiemdziesiątych shopping należał do aktywności wysoce specjalistycznych, wymagających od uczestnika niebagatelnych umiejętności rozpoznawczo-organizacyjnych ze względu na wprowadzoną reglamentację towarów. A z kolei z uwagi na warunki polityczne ówczesny język wypracował własny kod znaczeniowy, by unikać kursu kolizyjnego z cenzurą. Tak więc w życiu codziennym siatka na zakupy (nie mylić z kasarem, co ciekawe ryby akurat nie podlegały okartkowaniu), a w życiu literackim gęsie pióro, za pomocą którego autorka kreśli raczej krótkie acz treściwe pytania dla swoich rozmówców, pytania, które pozwalają im swobodnie rozwinąć skrzydła w dyskusji. I choć sama pozostaje niemal niewidoczna w tle, to jej reporterski zmysł bezbłędnie wyczuwa momenty zasługujące na przytrzymanie uwagi. Wyławia je wówczas na powierzchnię, podkreślając istotę tematu. A może i nawet uwypuklając zupełnie inny kontekst? Co szczególnie lubię w Krall, to właśnie jej indywidualny punkt spojrzenia na rzeczywistość, ponieważ materiały przez nią tworzone nie są prostym odbiciem wydarzeń, a odsłaniają ich głębszą tkankę.W „Smutku ryb" nie tylko autorka zastosowała system przynęt, także wydawnictwo Dowody na Istnienie wabi czytelnika formą publikacji, na którą składają się choćby elegancka i twarda oprawa, wewnątrz kolorowe ilustracje Izabelli Zychowicz, a nawet zakładka w kształcie pręgowanej... ryby oczywiście. Czy smutnej? Nie wiem, ale moim zdaniem na pewno wieloznaczeniowej.*) cytaty z książki Hanny Krall „Smutek ryb" z Wydawnictwa Dowody na Istnienie**) fragment piosenki biesiadnej

Bestsellery

Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Wysyłka przed premierą!
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Nowość
Zapowiedź
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość

Nowości

Bestseller
Nowość
Nowość
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Nowość
Bestseller
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość