Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Ewelina Przespolewska
02/10/2023
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Przepiękna opowieść. Autorka pozwoliła sobie nadać nazwy ziół postaciom z książki. Do tego pod postacią opowieści przemyciła bardzo cenne informacje odnośnie ich leczniczych właściwości. Niektóre wątki powtarzała kilka razy, lecz w oparciu o inny schemat, byśmy i my zapamiętali co robić, kiedy jest się przeziębionym, kiedy mamy zły humor, a także, kiedy łapie nas nagły ból serca. Nawet sama okładka książki, kiedy potrzemy palcem jej wierzch od razu zapachnie nam w pokoju lawendą. U mnie niestety jest ten problem, że jestem alergikiem, więc zapach strony sprawił, że kichałam:-) Nie pachnie ona jednak przez cały czas. Jedynie potarta okładka wytworzy zapach, a później on zanika i wraca tylko przy pocieraniu.Wracając do opowieści, poznamy tutaj dziewczynkę, której zwyczajne imię było tak dawno nie używane, że każdy zapomniał jak ono brzmiało. Miała piękne rude włosy, wyraziste okrągłe oczy i bardzo dobre serce. Uwielbiała słuchać opowieści swojej babci, która uczyła ją jak korzystać z ziół i gdzie ich szukać w razie potrzeby. Jednak pewnego dnia babcia zesłabła, a dziewczynka biegła co sił w nogach, niezbyt szczelnie odziana po doktora. Babcię zabrali do szpitala, a później do domu spokojnej starości. To w ten właśnie wieczór biegnąc w zimnie odmroziła sobie swój nosek i w ten sposób miał lekko szary odcień. To wtedy nazwali ją Lawendą. Miłość jej do babci była prze ogromna, nawet obiecała jej, że pewnego dnia znajdzie sposób i sprowadzi ją do domu. Widziała bowiem, że nie było tam babci dobrze, nawet lawenda nie sprawiała, że jej humor się poprawiał. W ten oto sposób poznamy inne postacie, które przyczynią się do wielu przygód w których ciekawość, dobre serce i zrozumienie będą potrzebne, by radość jej ukochanej babci powróciła na jej twarz. Bądźcie pewni, że z lekką nuta magii, wyciagnięcia pomocnej dłoni i ciekawości przejdziecie przez tą historię czasem z uśmiechem, a czasem ze wzruszeniem. Bardzo mi się podobała, tym bardziej, że dzięki niej poznałam naturalne metody wspierania naszego zdrowie, a nawet jego ratowania:-)
Monika Parda
17/10/2023
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
To opowieść, która roztacza roślinne aromaty. Ba! Sama okładka pachnie lawendą, więc każde czytanie zaczynamy od...wąchania.Historia tkana jest czułością. Do natury i człowieka. Bo gdy ruszasz w ślad za babcią Różą, to wracasz z bukietem nieznanych sobie roślin. Bo każda Babcia to alejka dobra, ciepła, ale i tajemnic, którą chce się podążać. A potem pielęgnować te wspomnienia przez bycie całe. Bo nic cenniejszego ponad nie.Spotkasz tu melisę, aronię, pokrzywę. Bedą mieszanki herbat niczym maleńkie, zimowe ogrody - taniec listków, płatków, kolorów. Wkraczamy w łąkową magię, która choć tak blisko ziemi, to jakby z nieba była.Poznajemy główną bohaterkę - dziewczynkę bez imienia, bo ono nadzwyczajne być musi. Jej Brat to Rumianek, bo rumiany taki. A kim będzie ona? Dzieci u babci znajdują przystań, bo rodzice w wir pracy wciągnięci. Są przecież rzeczy ważne. Zatem wiejskości, sielskości i beztroski doświadczają. Jakbym dzieciństwo własne czytała...To zdarzenia nadają nam tożsamość. Tak się i w tej, szepczącej przyrodą, lekturze dzieje. Fioletowy koniuszek nosa staje się symbolem miłości dziewczynki do babci, jej poświęcenia i niesionego ratunku. A skoro fiolet to Lawenda. Jest i imię wyjątkowe. Szyte na miarę.Jest tu życiodajna moc ziół, ale przede wszystkim relacji, bo to one są nasionami, z których kiełkuje człowiek. Ze swoją empatią, "byciem dla", wrażliwością.Gdy zadziewa się trudne dzieci muszą do betonowego miasta wrócić, choć życie zawodowe rodziców nie stało się mniej intensywne. Wciąż ich obecności brakuje. Deficyty bliskości krzyczą. Są za to specyficzne Ciocia Żaba i Ciocia Wujek. Zamykające spontaniczność w ciasną puszkę "nie przeszkadzać" i "kłopotu nie sprawiać", stały się jedynymi kierunkowskazami. A wiecie jak to najczęściej bywa, gdy się wolność chce stłamsić. Na przekór.Lawenda więc przyjaźń z kotami nawiązuje. Ba! To więź nadzwyczajna, bo zwierzaki mówią. Nie bądźcie zbyt dorośli, a i Wy zrozumiecie ich język. Jest Wichurek z rozwichrzoną sierścią, szarobiała Chmura i Grzmot, prężący się w kształt pioruna. Miau!Toczy się tu wzruszenie. Babcia Róża mieszka "Pod Jesionami", choć jesionów nie ma tam wcale. Czy jest szczęśliwa? Bez rodziny, w obcym miejscu. Lawenda tęskni za staruszką, ziół suszeniem i jej prostym byciem. Myśli, jak babci prawdziwy dom, a nie pozorami bycia u siebie pleciony, sprawić. Jak oddać jej to, co otrzymała od niej bezinteresownie? Zjawia się i Oset czyli Miłek z dziadkiem swoim, któremu działkowy skrawek ziemi jest sensem. Jest więc miedzypokoleniowość, przemijanie i troska, zamiast odwracania wzroku od przemijania.Co ważne dla mnie, nie mamy tu nadmiaru bodźców. Chaosu, patosu, zbyt rozkrzyczanych wrażeń. Promieniuje jakiś spokój. Powrót do korzeni. Matki Ziemi. I ilustracje, które swymi barwami koją, a nie niepokoją. Kołyszą po dziecięcemu. Są też przygody. Są i tajemnice. Nie zawsze łatwa rodzinność, która jednak uczy nas siebie nawzajem. Niejedna łza nam w oku zatańczy.Bo na wszystkie problemy znajdzie się lek w aptece natury.Jak Dziurawiec.Na smutek każdy.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
To opowieść, która roztacza roślinne aromaty. Ba! Sama okładka pachnie lawendą, więc każde czytanie zaczynamy od...wąchania.Historia tkana jest czułością. Do natury i człowieka. Bo gdy ruszasz w ślad za babcią Różą, to wracasz z bukietem nieznanych sobie roślin. Bo każda Babcia to alejka dobra, ciepła, ale i tajemnic, którą chce się podążać. A potem pielęgnować te wspomnienia przez bycie całe. Bo nic cenniejszego ponad nie.Spotkasz tu melisę, aronię, pokrzywę. Bedą mieszanki herbat niczym maleńkie, zimowe ogrody - taniec listków, płatków, kolorów. Wkraczamy w łąkową magię, która choć tak blisko ziemi, to jakby z nieba była.Poznajemy główną bohaterkę - dziewczynkę bez imienia, bo ono nadzwyczajne być musi. Jej Brat to Rumianek, bo rumiany taki. A kim będzie ona? Dzieci u babci znajdują przystań, bo rodzice w wir pracy wciągnięci. Są przecież rzeczy ważne. Zatem wiejskości, sielskości i beztroski doświadczają. Jakbym dzieciństwo własne czytała...To zdarzenia nadają nam tożsamość. Tak się i w tej, szepczącej przyrodą, lekturze dzieje. Fioletowy koniuszek nosa staje się symbolem miłości dziewczynki do babci, jej poświęcenia i niesionego ratunku. A skoro fiolet to Lawenda. Jest i imię wyjątkowe. Szyte na miarę.Jest tu życiodajna moc ziół, ale przede wszystkim relacji, bo to one są nasionami, z których kiełkuje człowiek. Ze swoją empatią, "byciem dla", wrażliwością.Gdy zadziewa się trudne dzieci muszą do betonowego miasta wrócić, choć życie zawodowe rodziców nie stało się mniej intensywne. Wciąż ich obecności brakuje. Deficyty bliskości krzyczą. Są za to specyficzne Ciocia Żaba i Ciocia Wujek. Zamykające spontaniczność w ciasną puszkę "nie przeszkadzać" i "kłopotu nie sprawiać", stały się jedynymi kierunkowskazami. A wiecie jak to najczęściej bywa, gdy się wolność chce stłamsić. Na przekór.Lawenda więc przyjaźń z kotami nawiązuje. Ba! To więź nadzwyczajna, bo zwierzaki mówią. Nie bądźcie zbyt dorośli, a i Wy zrozumiecie ich język. Jest Wichurek z rozwichrzoną sierścią, szarobiała Chmura i Grzmot, prężący się w kształt pioruna. Miau!Toczy się tu wzruszenie. Babcia Róża mieszka "Pod Jesionami", choć jesionów nie ma tam wcale. Czy jest szczęśliwa? Bez rodziny, w obcym miejscu. Lawenda tęskni za staruszką, ziół suszeniem i jej prostym byciem. Myśli, jak babci prawdziwy dom, a nie pozorami bycia u siebie pleciony, sprawić. Jak oddać jej to, co otrzymała od niej bezinteresownie? Zjawia się i Oset czyli Miłek z dziadkiem swoim, któremu działkowy skrawek ziemi jest sensem. Jest więc miedzypokoleniowość, przemijanie i troska, zamiast odwracania wzroku od przemijania.Co ważne dla mnie, nie mamy tu nadmiaru bodźców. Chaosu, patosu, zbyt rozkrzyczanych wrażeń. Promieniuje jakiś spokój. Powrót do korzeni. Matki Ziemi. I ilustracje, które swymi barwami koją, a nie niepokoją. Kołyszą po dziecięcemu. Są też przygody. Są i tajemnice. Nie zawsze łatwa rodzinność, która jednak uczy nas siebie nawzajem. Niejedna łza nam w oku zatańczy.Bo na wszystkie problemy znajdzie się lek w aptece natury.Jak Dziurawiec.Na smutek każdy.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Przepiękna opowieść. Autorka pozwoliła sobie nadać nazwy ziół postaciom z książki. Do tego pod postacią opowieści przemyciła bardzo cenne informacje odnośnie ich leczniczych właściwości. Niektóre wątki powtarzała kilka razy, lecz w oparciu o inny schemat, byśmy i my zapamiętali co robić, kiedy jest się przeziębionym, kiedy mamy zły humor, a także, kiedy łapie nas nagły ból serca. Nawet sama okładka książki, kiedy potrzemy palcem jej wierzch od razu zapachnie nam w pokoju lawendą. U mnie niestety jest ten problem, że jestem alergikiem, więc zapach strony sprawił, że kichałam:-) Nie pachnie ona jednak przez cały czas. Jedynie potarta okładka wytworzy zapach, a później on zanika i wraca tylko przy pocieraniu.Wracając do opowieści, poznamy tutaj dziewczynkę, której zwyczajne imię było tak dawno nie używane, że każdy zapomniał jak ono brzmiało. Miała piękne rude włosy, wyraziste okrągłe oczy i bardzo dobre serce. Uwielbiała słuchać opowieści swojej babci, która uczyła ją jak korzystać z ziół i gdzie ich szukać w razie potrzeby. Jednak pewnego dnia babcia zesłabła, a dziewczynka biegła co sił w nogach, niezbyt szczelnie odziana po doktora. Babcię zabrali do szpitala, a później do domu spokojnej starości. To w ten właśnie wieczór biegnąc w zimnie odmroziła sobie swój nosek i w ten sposób miał lekko szary odcień. To wtedy nazwali ją Lawendą. Miłość jej do babci była prze ogromna, nawet obiecała jej, że pewnego dnia znajdzie sposób i sprowadzi ją do domu. Widziała bowiem, że nie było tam babci dobrze, nawet lawenda nie sprawiała, że jej humor się poprawiał. W ten oto sposób poznamy inne postacie, które przyczynią się do wielu przygód w których ciekawość, dobre serce i zrozumienie będą potrzebne, by radość jej ukochanej babci powróciła na jej twarz. Bądźcie pewni, że z lekką nuta magii, wyciagnięcia pomocnej dłoni i ciekawości przejdziecie przez tą historię czasem z uśmiechem, a czasem ze wzruszeniem. Bardzo mi się podobała, tym bardziej, że dzięki niej poznałam naturalne metody wspierania naszego zdrowie, a nawet jego ratowania:-)