Powiedz nam, co myślisz!
                    Pomóż innym i zostaw ocenę!
                    Zaloguj się, aby dodać opinię
                             
         
        
                        
    
                
            Karolina Marek
        
                24/01/2019
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Z Tijan miałam już do czynienia jakiś czas temu za sprawą "Anti-stepbrother". Pomysł na nią podobał mi się bardzo. Niestety wykonanie było słabe. Pozwoliłam sobie jednak dać jej szansę jeszcze raz, bo wydawało mi się, że koncepcje na fabuły ma genialne, a warsztat pisarski zawsze można dopracować. Czy dobrze zrobiłam, dając Meyer kolejną okazję do wykazania się w pisarstwie? Zobaczmy.Świat Mackenzie runął w ciągu zaledwie jednej nocy. Willow jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Osobą, która ją znalazła była właśnie Mac. Musiała nocować w całkiem obcym dla siebie domu, wśród nieznanych osób. Przypadkowo myli pokoje. Zamiast do nowo poznanej dziewczyny ląduje u jego brata. Nie odeszła, nie przeprosiła i nie była zawstydzona. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, bo obcy chłopak sprawił, że po raz pierwszy czuła się bezpiecznie. Dał jej ten skrawek miejsca i towarzystwa, które pozwoliły uspokoić myśli i uczucia. A ona tylko to wykorzystała. I zrobiła to nie raz i nie dwa. Pozwolił jej zostać i chętnie służył pomocą, a ona przyjęła go z otwartym sercem.Bo Mac musiała walczyć z wieloma rzeczami naraz. Z utratą uwagi rodziców, którzy zawsze więcej uwagi poświęcali jej siostrze bliźniaczce. Ojciec i matka zachowują się tak, jak by strata dziecka dotyczyła ich, ale już strata siostry dla Mackenzie to niewielkie przeżycie. Zaczyna tracić kontakt z młodszym braciszkiem, którego rodzice od niej odsuwają, a w szkole jest brana za dziwaczkę.Ryan, bo tak ma na imię wybawiciel Mackenzie, również ma za sobą trochę przeżyć. Bez trudu potrafi zrozumieć, co czuje ta wystraszona i zrozpaczona dziewczyna. Nie waha się, by jej pomóc, jeśli tylko jest w stanie to zrobić. Doskonale widzi, że nastolatka w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie i jest w stanie się rozluźnić. Sam również zauważa, że działa to w obie strony. Lubi spędzać z nią czas i czuje się przy niej równie dobrze, jak ona przy nim.Książka jest niezwykle mroczna. Autorka przepełniła ją bólem, strachem i samotnością. Młodzi ludzie zostali przez nią poważnie doświadczeni, a przecież to nie rzadkość w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że Tijan poradziła sobie niezwykle dobrze z tematyką samobójstwa, utratą bliskiej osoby i radzeniem sobie z żałobą. Jednak to, czym mnie złamała to ostatnie zdanie w książce. Mój świat legł w gruzach podobnie jak głównej bohaterki. Nie tego się spodziewałam, ale za to dziękuję. Dzięki temu pozycja daje do myślenia i robi to w niezwykle dosadny sposób. Właśnie czegoś takiego poszukuję w książkach. Jako osoba nieczuła doceniam każdą powieść, która poruszy jakąkolwiek strunę w mej duszy. Tijan udało Ci się i cieszę się, że dałam Ci szansę. Chcę więcej. A Wam polecam zapoznać się z "Pozwól mi zostać" 
    
             
    
                
            Anonimowy użytkownik
        
                25/09/2024
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Z Tijan miałam już do czynienia jakiś czas temu za sprawą "Anti-stepbrother". Pomysł na nią podobał mi się bardzo. Niestety wykonanie było słabe. Pozwoliłam sobie jednak dać jej szansę jeszcze raz, bo wydawało mi się, że koncepcje na fabuły ma genialne, a warsztat pisarski zawsze można dopracować. Czy dobrze zrobiłam, dając Meyer kolejną okazję do wykazania się w pisarstwie? Zobaczmy.Świat Mackenzie runął w ciągu zaledwie jednej nocy. Willow jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Osobą, która ją znalazła była właśnie Mac. Musiała nocować w całkiem obcym dla siebie domu, wśród nieznanych osób. Przypadkowo myli pokoje. Zamiast do nowo poznanej dziewczyny ląduje u jego brata. Nie odeszła, nie przeprosiła i nie była zawstydzona. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, bo obcy chłopak sprawił, że po raz pierwszy czuła się bezpiecznie. Dał jej ten skrawek miejsca i towarzystwa, które pozwoliły uspokoić myśli i uczucia. A ona tylko to wykorzystała. I zrobiła to nie raz i nie dwa. Pozwolił jej zostać i chętnie służył pomocą, a ona przyjęła go z otwartym sercem.Bo Mac musiała walczyć z wieloma rzeczami naraz. Z utratą uwagi rodziców, którzy zawsze więcej uwagi poświęcali jej siostrze bliźniaczce. Ojciec i matka zachowują się tak, jak by strata dziecka dotyczyła ich, ale już strata siostry dla Mackenzie to niewielkie przeżycie. Zaczyna tracić kontakt z młodszym braciszkiem, którego rodzice od niej odsuwają, a w szkole jest brana za dziwaczkę.Ryan, bo tak ma na imię wybawiciel Mackenzie, również ma za sobą trochę przeżyć. Bez trudu potrafi zrozumieć, co czuje ta wystraszona i zrozpaczona dziewczyna. Nie waha się, by jej pomóc, jeśli tylko jest w stanie to zrobić. Doskonale widzi, że nastolatka w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie i jest w stanie się rozluźnić. Sam również zauważa, że działa to w obie strony. Lubi spędzać z nią czas i czuje się przy niej równie dobrze, jak ona przy nim.Książka jest niezwykle mroczna. Autorka przepełniła ją bólem, strachem i samotnością. Młodzi ludzie zostali przez nią poważnie doświadczeni, a przecież to nie rzadkość w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że Tijan poradziła sobie niezwykle dobrze z tematyką samobójstwa, utratą bliskiej osoby i radzeniem sobie z żałobą. Jednak to, czym mnie złamała to ostatnie zdanie w książce. Mój świat legł w gruzach podobnie jak głównej bohaterki. Nie tego się spodziewałam, ale za to dziękuję. Dzięki temu pozycja daje do myślenia i robi to w niezwykle dosadny sposób. Właśnie czegoś takiego poszukuję w książkach. Jako osoba nieczuła doceniam każdą powieść, która poruszy jakąkolwiek strunę w mej duszy. Tijan udało Ci się i cieszę się, że dałam Ci szansę. Chcę więcej. A Wam polecam zapoznać się z "Pozwól mi zostać"