503 strony w jeden dzień-to już powinno mówić samo przez siebie.
Kolejny raz musiałam pokazać Wam filmik, bo to wydanie jest tak obłędnie piękne, że aż mam chęć je ciągle przeglądać od nowa i od nowa.
Olivie Blake fanom mrocznych tytułów nie trzeba przedstawiać.
Tym razem wróciła w swojej szczytowej formie!
Masters of death to kapitalna aczkolwiek nietypowa historia o smier*ci, jego chrześniaku i innych nadnaturalnych stworzeniach.
Jednakże ta historia niesie za sobą potężne przesłanie, bardzo życiowe i można wyciągnąć z niej wiele wniosków i lekcji.
Czymże jest wieczność jeśli spędzimy ją samotnie?
Świetnie mi się ją czytało, z wielkim zainteresowaniem i nieustającą ciekawością dotyczącą biegu wydarzeń.
Mimo, że jest także wątek romantyczny to stanowi tylko dodatek, delikatne tło niczym nie zakrywające tego, co autorka chciała pokazać.
Książka łączy ze sobą elementy różnych wierzeń, fantastykę i psychologię, a to wszystko jest doskonale ze sobą splecione niczym nitki tej samej tkaniny.
Bohaterowie są tak różnorodni, a jednocześnie skomplikowani, że stanowią dla nas interesującą zagadkę, przy czym na pewno nie możemy narzekać na nudę czy znużenie.
Oś czasowa? A co to takiego? Tutaj skaczemy po niej niczym na trampolinie jednocześnie z niej nie spadając i trzymając jednakowy rytm.
Barwne postacie jak Śmierć strzelająca sobie z recepturki w nadgarstek, duch narzekający na swe lokum czy wampirzyca zamieniająca się nocą w... kota to tylko mały przedsmak tej mieszanki wybuchowej.
W historii znajdziemy dużo emocji, potężną dawkę dobrego humoru, mocny przekaz oraz przygodę.
Możemy polubić bohaterów, utożsamić się z niektórymi, a nawet momentami lekko wzruszyć (aczkolwiek łzy pozostały na swym miejscu).
Ta książka jest wielobarwna, wielowątkowa, a jednocześnie spójna i z pewnością do zapamiętania na dłużej!
Koniecznie ją poznajcie, nawet jeśli myślicie, że to nie dla Was to powiem Wam, że jesteście w błędzie!
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem