Powiedz nam, co myślisz!
                    Pomóż innym i zostaw ocenę!
                    Zaloguj się, aby dodać opinię
                             
         
        
                        
    
                
            Anna Kryska
        
                26/04/2022
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Zacznę tę moją opinię od zadania pytania. Co w książkach przyciąga waszą uwagę bardziej? Okładka? Czy raczej opis historii? U mnie bywa różnie. Czasem okładka bardziej zachęca do lektury niż opis. Czasem to jedno słowo w opisie powoduje, że po prostu muszę sięgnąć po dany tytuł. Tak było w przypadku książki "Do utraty tchu" autorstwa @patrycja_rozanska_autor , czyli drugiego już tomu serii "Walcz o mnie" od @wydawnictwo_amareKsiążka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl (@nakanapie.pl )Jest to historia opowiadająca losy Julii i Maxa. I tu pojawia się to magiczne słowo, które mnie zachęciło najbardziej do lektury. Otóż główny męski bohater jest żołnierzem. Mężczyzna zmagający się jak wielu jego braci z armii z demonami, które są uciążliwym bagażem pozostałym po misjach. Syndrom stresu pourazowego w przypadku Maxa odgrywa tutaj ogromne znaczenie.Julia zaś to kobieta, która od pierwszej strony wzbudziła moją sympatię i to nie tylko dlatego, że jest pracownicą wydawnictwa. To po prostu typ postaci, która w mig potrafi zjednać sobie ludzi. Kiedy więc tych dwoje spotyka się po raz pierwszy, wiadome jest, że polecą pomiędzy nimi iskry. I tak też się dzieje. Max nie zna słowa Nie, a wszelkie próby stawiania mu oporu przez Julię, czy swoje coraz większe problemy topi w morzu alkoholu. Czy jest to dobry sposób na uporanie się z przeciwnościami losu? Mężczyzna ewidentnie przejawia problemy psychiczne, nie radzi sobie kompletnie z nagromadzoną agresją. A seks i alkohol to mieszanka, która kompletnie mu nie służy. Max robi jeden krok w przód, by zaraz cofnąć się o dwa kroki do tyłu, czym bardzo boleśnie rani Julię.Czy kobieta okaże się wystarczająco silna, by pomóc ukochanemu odbić się od dna? A może przeszłość mężczyzny jeszcze długo nie da im obojgu spokoju?Bardzo wciągnęłam się w losy tej dwójki bohaterów i z każdą stroną czekałam z wypiekami na twarzy na dalszy rozwój fabuły. Powiedziałabym, że pomiędzy pierwszą a drugą książką u autorki widać coraz większą dojrzałość pisarską, choćby przez poruszane w książce tematy i styl ich przedstawienia. Z przyjemnością sięgnę po kolejne historie autorki."Do utraty tchu" to w mojej ocenie jeszcze lepsza niż pierwsza część serii historia. Jest bardzo emocjonalna. Przedstawia bardzo trudne problemy w życiu człowieka. I ukazuje również jak sobie z nimi nie radzić. Napady agresji, popadanie w alkoholizm, narkotyki czy niezobowiązujący seks to nie są ewidentnie pomocne kroki. Jedynym słusznym wyjściem jest terapia. Trzeba tylko uświadomić sobie, że się tej pomocy potrzebuje, i że to nie jest żaden wstyd czy ujma na honorze, by o tę pomoc poprosić. 
    
             
    
                
            Anonimowy użytkownik
        
                25/09/2024
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Zacznę tę moją opinię od zadania pytania. Co w książkach przyciąga waszą uwagę bardziej? Okładka? Czy raczej opis historii? U mnie bywa różnie. Czasem okładka bardziej zachęca do lektury niż opis. Czasem to jedno słowo w opisie powoduje, że po prostu muszę sięgnąć po dany tytuł. Tak było w przypadku książki "Do utraty tchu" autorstwa @patrycja_rozanska_autor , czyli drugiego już tomu serii "Walcz o mnie" od @wydawnictwo_amareKsiążka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl (@nakanapie.pl )Jest to historia opowiadająca losy Julii i Maxa. I tu pojawia się to magiczne słowo, które mnie zachęciło najbardziej do lektury. Otóż główny męski bohater jest żołnierzem. Mężczyzna zmagający się jak wielu jego braci z armii z demonami, które są uciążliwym bagażem pozostałym po misjach. Syndrom stresu pourazowego w przypadku Maxa odgrywa tutaj ogromne znaczenie.Julia zaś to kobieta, która od pierwszej strony wzbudziła moją sympatię i to nie tylko dlatego, że jest pracownicą wydawnictwa. To po prostu typ postaci, która w mig potrafi zjednać sobie ludzi. Kiedy więc tych dwoje spotyka się po raz pierwszy, wiadome jest, że polecą pomiędzy nimi iskry. I tak też się dzieje. Max nie zna słowa Nie, a wszelkie próby stawiania mu oporu przez Julię, czy swoje coraz większe problemy topi w morzu alkoholu. Czy jest to dobry sposób na uporanie się z przeciwnościami losu? Mężczyzna ewidentnie przejawia problemy psychiczne, nie radzi sobie kompletnie z nagromadzoną agresją. A seks i alkohol to mieszanka, która kompletnie mu nie służy. Max robi jeden krok w przód, by zaraz cofnąć się o dwa kroki do tyłu, czym bardzo boleśnie rani Julię.Czy kobieta okaże się wystarczająco silna, by pomóc ukochanemu odbić się od dna? A może przeszłość mężczyzny jeszcze długo nie da im obojgu spokoju?Bardzo wciągnęłam się w losy tej dwójki bohaterów i z każdą stroną czekałam z wypiekami na twarzy na dalszy rozwój fabuły. Powiedziałabym, że pomiędzy pierwszą a drugą książką u autorki widać coraz większą dojrzałość pisarską, choćby przez poruszane w książce tematy i styl ich przedstawienia. Z przyjemnością sięgnę po kolejne historie autorki."Do utraty tchu" to w mojej ocenie jeszcze lepsza niż pierwsza część serii historia. Jest bardzo emocjonalna. Przedstawia bardzo trudne problemy w życiu człowieka. I ukazuje również jak sobie z nimi nie radzić. Napady agresji, popadanie w alkoholizm, narkotyki czy niezobowiązujący seks to nie są ewidentnie pomocne kroki. Jedynym słusznym wyjściem jest terapia. Trzeba tylko uświadomić sobie, że się tej pomocy potrzebuje, i że to nie jest żaden wstyd czy ujma na honorze, by o tę pomoc poprosić.