PayPo odbierz kod 30 zł na zakupy
Menu

Pięć lat kacetu Stanisław Grzesiuk Książka

Pięć lat kacetu
33,00 zł
44,00 zł - sugerowana cena detaliczna
Wydawnictwo: Prószyński Media
Rodzaj oprawy: Okładka twarda
Wydanie: pierwsze
Liczba stron: 552
Format: 15.2x20.8
Rok wydania: 2020
Zobacz więcej
Pierwsze wydanie bez skreśleń i cenzury. Wspomnienia z obozów koncentracyjnych Dachau, Mauthausen i Gusen. Stanisław Grzesiuk z właściwym sobie humorem, szczerością i bezpośredniością portretuje nazistowską machinę pracy i śmierci. I próbuje opowiedzieć o cenie człowieczeństwa w miejscu, które z niego odzierało. W maju 1958 roku książka trafiła do księgarń i natychmiast zniknęła z półek. W bibliotekach czekało się w kolejce nawet rok. Czytelnicy pisali do autora z prośbą o interwencję. O książce dyskutowali szeroko byli więźniowie, a Grzesiukowi wytoczono proces o zniesławienie, który zakończył się ugodą. Po latach tekst porównano z rękopisem i przywrócono wszystkie fragmenty usunięte przez cenzurę i wydawcę przy pierwszej publikacji. Wydanie zawiera fragmenty najważniejszych recenzji oraz wypowiedzi samego autora o książce. Od czasów Borowskiego nie mieliśmy w literaturze tak pasjonującego dokumentu z obozów koncentracyjnych. "Pięć lat kacetu" nie ma przy tym ambicji artystycznych: jest zimną, przenikliwą, piekielnie dokładną relacją człowieka, który dzięki swemu sprytowi i szansie jednej na milion przetrwał piekło. „Życie Warszawy”, 29 VI 1958 r. Stanisław Grzesiuk (1918–1963) – pisarz, pieśniarz, zwany bardem Czerniakowa. Urodzony w Małkowie koło Chełma. Od drugiego roku życia mieszkał w Warszawie, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. W trakcie okupacji aresztowany i wysłany na roboty przymusowe do Niemiec, następnie do obozów koncentracyjnych. W lipcu 1945 roku wrócił do kraju; leczył się na gruźlicę płuc, która była konsekwencją pobytu w obozie. Autor autobiograficznej trylogii "Boso, ale w ostrogach", "Pięć lat kacetu", "Na marginesie życia". Pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach. Obok Stefana Wiecheckiego zaliczany do grona najbardziej zasłużonych twórców kultury warszawskiej ulicy.

Szczegółowe informacje na temat książki Pięć lat kacetu

Wydawnictwo: Prószyński Media
EAN: 9788381231060
Autor: Stanisław Grzesiuk
Rodzaj oprawy: Okładka twarda
Wydanie: pierwsze
Liczba stron: 552
Format: 15.2x20.8
Rok wydania: 2020
Data premiery: 2018-01-24
Podmiot odpowiedzialny: Prószyński Media Sp. z o.o.
Rzymowskiego 28
02-697 Warszawa
PL
e-mail: [email protected]

Zainspiruj się podobnymi wyborami

Bestseller

Podobne do Pięć lat kacetu

Nowość

Inne książki Stanisław Grzesiuk

Inne książki z kategorii Biografie i wspomnienia

Wysyłka przed premierą!
Zapowiedź
Zapowiedź
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość

Oceny i recenzje książki Pięć lat kacetu

Średnia ocen:
8.12 /10
Liczba ocen:
10361
lubimyczytac.pl
Powiedz nam, co myślisz!

Pomóż innym i zostaw ocenę!

02/02/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Nigdy wcześniej nie napotkałem na podobną lekturę. Jak trafnie zauważono w recenzji sprzed lat, przytoczonej we wstępie, ta książka powinna być przeczytana przez każdego zdolnego do czytania. Nie dlatego, że jest makabryczna - do tego mamy horrory i thrillery, ani też nie po to, by podsycić ekstremalne nacjonalizmy, które i tak mają tendencję do samonapędzania się. Zamiast tego, powinno się ją przeczytać, aby przyjąć na siebie relację z przeszłości i nauczyć się, jak należy żyć. Po lekturze tej książki, sposób, w jaki postrzega się świat, zmienia się odrobinę, w tym także ludzką rzeczywistość.Stanisław Grzesiuk nie przedstawia tutaj heroicznych opowieści. Nie kreśli martyrologicznych narracji, które katują duszę czytelnika relacjami niewyobrażalnego okrucieństwa, jakiego doświadczały osoby w obozach koncentracyjnych. Nie prowokuje refleksji na temat wojny w duchu „nigdy więcej" wojen czy obozów. Zamiast tego, dostarcza niesamowicie dokładną opowieść o tym, jak wyglądało życie więźniów obozowych w niemal każdym jego aspekcie - jak sam musiał sobie radzić, organizować się, przetrwać.Trudno jest napisać „recenzję" czy „opinię" o takich wspomnieniach, ponieważ ich wartości merytorycznej się nie ocenia. Ale autor ukazuje, jacy byli ludzie, jak sobie nawzajem pomagali - albo nie - i jak się traktowali w obliczu ogólnej dehumanizacji i walki o codzienne przetrwanie. Rezygnacja i obojętność wobec cudzego losu kontrastują z bezinteresowną pomocą.To bez wątpienia lektura ciężka, napisana przez człowieka, który zdawało by się, nie przejmuje się tym, co się wokół niego dzieje. Może to niedokładne sformułowanie, ale Grzesiuk w swoich opowieściach akceptuje rzeczywistość taką, jaką jest, i kontynuuje „iść do przodu", robiąc wszystko, co konieczne, by żyć - jak sam pisze, nie przeżyć, lecz żyć. Bez oceniania, bez moralizowania, przyjmujesz fakty przedstawione przez autora i podążasz za nim przez całą książkę, nie dowierzając, że to, co się działo, mogło mieć miejsce, że takie rzeczy były niezbędne do życia.Autor porusza także kwestie rzadko eksplorowane w innych relacjach obozowych, takie jak homoseksualizm i „gospodarcze" zastosowanie seksualności w relacjach między więźniami o różnych statusach. To robi nieodparte wrażenie - życie w obozie, choć bliskie śmierci, miało swoje mechanizmy podobne do tych w więzieniach na całym świecie, gdzie taka tematyka jest omawiana bardziej bezpośrednio.Szokująca, ale jakże prawdziwa i logiczna jest opisana przez autora organizacja jedzenia, jego dystrybucja czy dzielenie się nim - wybory, kiedy nie zawsze opłaca się podzielić kromką chleba z kimś, kto i tak wkrótce umrze, czy też kombinacje i oszustwa pomiędzy więźniami. Nie było tak, że każdy pomagał każdemu i wspierał się wzajemnie. ""Pomogę Ci, ale przepisz mi młyn lub dom, jak przeżyjemy"" - takie były realia. W obozie istniała „arystokracja" więźniów, lepiej usytuowana dzięki funkcjom lub sprytowi, oraz „muzułmanie", praktycznie już przeznaczeni na śmierć w krematorium.O tej książce można by pisać jeszcze wiele, ale nie ma sensu zdradzać jej treści w recenzji. Wystarczy powiedzieć, że narracja jest bardzo dobra, a autor pisze nie jako literat czy redaktor, ale jako zwykły człowiek, dzięki czemu jego relacja jest bardziej bezpośrednia i trafna - przypomina narrację Rafała Gan-Ganowicza w jego książce „Kondotierzy". Tematyka jest inna, ale styl podobny: prosty, bezpośredni, bez zbędnych upiększeń. Warszawskie cwaniactwo autora, wielokrotnie wskazywane w książce jako sposób na przetrwanie, również wnosi wiele do lektury.Nie Oświęcim, ale Dachau, Mauthausen, Gusen. To bardzo ważna książka. Nie napiszę „polecam" czy „super", ale jestem przekonany, że warto ją przeczytać.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Nigdy wcześniej nie napotkałem na podobną lekturę. Jak trafnie zauważono w recenzji sprzed lat, przytoczonej we wstępie, ta książka powinna być przeczytana przez każdego zdolnego do czytania. Nie dlatego, że jest makabryczna - do tego mamy horrory i thrillery, ani też nie po to, by podsycić ekstremalne nacjonalizmy, które i tak mają tendencję do samonapędzania się. Zamiast tego, powinno się ją przeczytać, aby przyjąć na siebie relację z przeszłości i nauczyć się, jak należy żyć. Po lekturze tej książki, sposób, w jaki postrzega się świat, zmienia się odrobinę, w tym także ludzką rzeczywistość.Stanisław Grzesiuk nie przedstawia tutaj heroicznych opowieści. Nie kreśli martyrologicznych narracji, które katują duszę czytelnika relacjami niewyobrażalnego okrucieństwa, jakiego doświadczały osoby w obozach koncentracyjnych. Nie prowokuje refleksji na temat wojny w duchu „nigdy więcej" wojen czy obozów. Zamiast tego, dostarcza niesamowicie dokładną opowieść o tym, jak wyglądało życie więźniów obozowych w niemal każdym jego aspekcie - jak sam musiał sobie radzić, organizować się, przetrwać.Trudno jest napisać „recenzję" czy „opinię" o takich wspomnieniach, ponieważ ich wartości merytorycznej się nie ocenia. Ale autor ukazuje, jacy byli ludzie, jak sobie nawzajem pomagali - albo nie - i jak się traktowali w obliczu ogólnej dehumanizacji i walki o codzienne przetrwanie. Rezygnacja i obojętność wobec cudzego losu kontrastują z bezinteresowną pomocą.To bez wątpienia lektura ciężka, napisana przez człowieka, który zdawało by się, nie przejmuje się tym, co się wokół niego dzieje. Może to niedokładne sformułowanie, ale Grzesiuk w swoich opowieściach akceptuje rzeczywistość taką, jaką jest, i kontynuuje „iść do przodu", robiąc wszystko, co konieczne, by żyć - jak sam pisze, nie przeżyć, lecz żyć. Bez oceniania, bez moralizowania, przyjmujesz fakty przedstawione przez autora i podążasz za nim przez całą książkę, nie dowierzając, że to, co się działo, mogło mieć miejsce, że takie rzeczy były niezbędne do życia.Autor porusza także kwestie rzadko eksplorowane w innych relacjach obozowych, takie jak homoseksualizm i „gospodarcze" zastosowanie seksualności w relacjach między więźniami o różnych statusach. To robi nieodparte wrażenie - życie w obozie, choć bliskie śmierci, miało swoje mechanizmy podobne do tych w więzieniach na całym świecie, gdzie taka tematyka jest omawiana bardziej bezpośrednio.Szokująca, ale jakże prawdziwa i logiczna jest opisana przez autora organizacja jedzenia, jego dystrybucja czy dzielenie się nim - wybory, kiedy nie zawsze opłaca się podzielić kromką chleba z kimś, kto i tak wkrótce umrze, czy też kombinacje i oszustwa pomiędzy więźniami. Nie było tak, że każdy pomagał każdemu i wspierał się wzajemnie. ""Pomogę Ci, ale przepisz mi młyn lub dom, jak przeżyjemy"" - takie były realia. W obozie istniała „arystokracja" więźniów, lepiej usytuowana dzięki funkcjom lub sprytowi, oraz „muzułmanie", praktycznie już przeznaczeni na śmierć w krematorium.O tej książce można by pisać jeszcze wiele, ale nie ma sensu zdradzać jej treści w recenzji. Wystarczy powiedzieć, że narracja jest bardzo dobra, a autor pisze nie jako literat czy redaktor, ale jako zwykły człowiek, dzięki czemu jego relacja jest bardziej bezpośrednia i trafna - przypomina narrację Rafała Gan-Ganowicza w jego książce „Kondotierzy". Tematyka jest inna, ale styl podobny: prosty, bezpośredni, bez zbędnych upiększeń. Warszawskie cwaniactwo autora, wielokrotnie wskazywane w książce jako sposób na przetrwanie, również wnosi wiele do lektury.Nie Oświęcim, ale Dachau, Mauthausen, Gusen. To bardzo ważna książka. Nie napiszę „polecam" czy „super", ale jestem przekonany, że warto ją przeczytać.

Bestsellery

Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Wysyłka przed premierą!
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Wysyłka przed premierą!
Nowość
Nowość
Zapowiedź
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość

Nowości

Bestseller
Nowość
Nowość
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Nowość
Bestseller
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość