Stary, dobry Mikołajek wraca w skoncentrowanej dawce śmiechu za sprawą nowej książki zawierającej aż 65 przezabawnych opowieści. Musicie jednak wiedzieć, że nie znajdziecie tu nic z rodzicielstwa bliskości ani z bezwarunkowego podążania za potrzebami dziecka, "no bo co w końcu, kurczę blade!". Potrzeba Wam dużo dystansu rodzicielsko-wychowawczego i poczucia humoru, by czerpać mnóstwo przyjemności z tej lektury.
Narratorem jest oczywiście Mikołajek, który opowiada o swoich przygodach z udziałem jego kolegów z klasy, rodziców i sąsiadów. Odbiór rzeczywistości z dziecięcej perspektywy sprawia, że wszystko nabiera innego wymiaru, a czytelnik mimowolnie uśmiecha się pod nosem albo po prostu chichocze w głos. Podopieczni Rosoła, czyli pana Dubon są szalenie trudni do okiełznania. Wzajemne przepychanki i walka o dominację w grupie są tu na porządku dziennym. Ponadto ich pomysłowość nie zna granic, co nie zawsze dobrze się kończy. Chłopcy nie szczędzą sobie ciosów w nos, epitetów w stylu "idiota", "cymbał", "pajac", czy "szajbus", za co Rosół, nauczycielka i dyrektor karzą ich staniem w kącie, zostawaniem po lekcjach, wielokrotnym pisemnym odmienianiem we wszystkich czasach i trybach skomplikowanych zdań. Zdarza się także, że uczniowie są starszeni więzieniem, w którym zapewne skończą jeśli nie będą się uczyć. Mamy tutaj bardzo wyraźny obraz szkoły z dawnych czasów, kiedy to dyscyplina polegała w głównej mierze na karach.
Sam Mikołajek jest jedynakiem, który różnymi sposobami próbuje wymusić na rodzicach to, na czym aktualnie mu zależy. Nie zawsze łatwo jest mu osiągnąć cel, wówczas wchodzi na drogę płaczu, grozi ucieczką z domu, a nawet samobójstwem. Rodzice niezbyt dobrze radzą sobie z atakami histerii chłopca. Tata mówi mu, żeby nie płakał, bo "mężczyźni nie płaczą" lub po prostu straszy go klapsami za nieposłuszeństwo. Na co dzień Mikołajek stara się być grzecznym dzieckiem, bo bardzo kocha swoich rodziców i chce im sprawiać powody dumy, co często przynosi odwrotny efekt.
Rodzice Mikołajka genialnie odzwierciedlają obraz małżeństwa, w którym nieustannie toczy się mniej lub bardziej dyskretna walka o to, kto tam naprawdę rządzi, bo każde z nich chciałoby mieć ostatnie zdanie. Najczęściej oczywiście wygrywa mama, bo tak naprawdę to ona jest "szyją" w tej relacji i kręci "głową", czyli mężem w taki sposób, by zawsze ostatecznie być górą. Z kolei tata Mikołajka jest w swoim mniemaniu mistrzem w każdej możliwej dziedzinie. Wraz z sąsiadem, panem Blédurt, przechwalają się przed sobą nawzajem nadzwyczajnymi umiejętnościami. Częste konflikty rozwiązują dokładnie tak samo jak Mikołajek i jego koledzy: popychaniem, odkładaniem się i obelgami.
Cała książka przepełniona jest mnóstwem ironii sytuacyjnej zarówno w przypadku perypetii dzieci, jak i tej w rozmowach między dorosłymi, którą dodatkowo wzmacnia jej niezrozumienie przez głównego bohatera oraz jego dziecięcą naiwność.
Jeśli potrafisz zdystansować się do aktualnej rzeczywistości rodzicielsko-wychowawczej lub potrzebujesz chwilowej odskoczni od wymagań na tej płaszczyźnie, ta książka jest dla Ciebie. Jest ona pięknie wydana - twarda oprawa, oryginalne ilustracje i aż 480 stron z 65 niezbyt długimi opowiadaniami. Na końcu znajdziesz krótkie biografie autorów oraz historię powstania postaci Mikołajka.
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem