Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej Michał Rusinek Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 144x205mm |
Rok wydania: | 2016 |
Szczegółowe informacje na temat książki Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324040919 |
Autor: | Michał Rusinek |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 144x205mm |
Rok wydania: | 2016 |
Data premiery: | 2016-01-29 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej
Inne książki Michał Rusinek
Oceny i recenzje książki Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Właśnie skończyłam czytać "Nic zwyczajnego". Wielka szkoda. Kilka wieczorów spędziłam w bardzo miłym, zabawnym, interesującym towarzystwie Pani Wisławy Szymborskiej, Jej sekretarza, przyjaciół, tłumaczy, ludzi kultury z różnych stron świata i "zwykłych" czytelników. Najbardziej ucieszył mnie list strażaka z Teksasu, który, ponieważ jednozdaniowy, pozwolę sobie przytoczyć w całości "Pani napisała to, co ja przez całe życie myślałem, tylko nie umiałem tego wyrazić". Przypomniałam sobie, jak wiele lat temu codziennie wieczorem czytałam po trzy wiersze WS i z uśmiechem każdy recenzowałam mniej więcej w taki sam sposób: No tak! Oczywiście, że tak! Tak jest, tak właśnie się zdarza.Z takim samym uśmiechem, oprócz ostatnich stron, pochłonęłam wspomnienia Pana Michała Rusinka.Serdecznie polecam wszystkim rakom, jak i całemu zodiakowi!D.B.
Michał Rusinek w książce "Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej" tak właśnie pisze o noblistce - zwyczajnie. Trochę jak o "starszej pani" z sąsiedztwa, z którą miło się rozmawia, dla której jest się życzliwym i pomocnym. To że w "starszej pani" ukrywa się poetycki geniusz... Ba! To już rzecz nadzwyczajna! Dzięki książce czytelnik poznaje Wisławę Szymborską jako wielbicielkę spotkań towarzyskich ( czy może precyzyjniej - przyjacielskich) pełnych żartu i pomysłowości gospodyni. Ach, chciałoby się choć raz wziąć udział w loteryjce i wygrać jakiś nietypowy gadżet. A nawet zdecydować się na bierne palenie w tak wspaniałym towarzystwie. Szymborska u Rusinka to poetka, która najczęściej żyła jak każdy z nas, zwyczajnie. Jadła smażone skrzydełka, nie lubiła zajmować się rachunkami, męczył ją tłum. Nie każdy jednak z nas na skrawku papieru pisze dzieła godne szwedzkiego wyróżnienia.
Michał Rusinek w książce "Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej" tak właśnie pisze o noblistce - zwyczajnie. Trochę jak o "starszej pani" z sąsiedztwa, z którą miło się rozmawia, dla której jest się życzliwym i pomocnym. To że w "starszej pani" ukrywa się poetycki geniusz... Ba! To już rzecz nadzwyczajna! Dzięki książce czytelnik poznaje Wisławę Szymborską jako wielbicielkę spotkań towarzyskich ( czy może precyzyjniej - przyjacielskich) pełnych żartu i pomysłowości gospodyni. Ach, chciałoby się choć raz wziąć udział w loteryjce i wygrać jakiś nietypowy gadżet. A nawet zdecydować się na bierne palenie w tak wspaniałym towarzystwie. Szymborska u Rusinka to poetka, która najczęściej żyła jak każdy z nas, zwyczajnie. Jadła smażone skrzydełka, nie lubiła zajmować się rachunkami, męczył ją tłum. Nie każdy jednak z nas na skrawku papieru pisze dzieła godne szwedzkiego wyróżnienia.
Właśnie skończyłam czytać "Nic zwyczajnego". Wielka szkoda. Kilka wieczorów spędziłam w bardzo miłym, zabawnym, interesującym towarzystwie Pani Wisławy Szymborskiej, Jej sekretarza, przyjaciół, tłumaczy, ludzi kultury z różnych stron świata i "zwykłych" czytelników. Najbardziej ucieszył mnie list strażaka z Teksasu, który, ponieważ jednozdaniowy, pozwolę sobie przytoczyć w całości "Pani napisała to, co ja przez całe życie myślałem, tylko nie umiałem tego wyrazić". Przypomniałam sobie, jak wiele lat temu codziennie wieczorem czytałam po trzy wiersze WS i z uśmiechem każdy recenzowałam mniej więcej w taki sam sposób: No tak! Oczywiście, że tak! Tak jest, tak właśnie się zdarza.Z takim samym uśmiechem, oprócz ostatnich stron, pochłonęłam wspomnienia Pana Michała Rusinka.Serdecznie polecam wszystkim rakom, jak i całemu zodiakowi!D.B.