Krew i miód Mahurin Shelby Książka
zamówień od 99 zł


Kurier GLS
12,99 zł
od 99 zł 0 zł
od 149 zł 0 zł
od 99 zł 0 zł
od 149 zł 0 zł



Kurier DPD
Kurier Poczta Polska
od 99 zł 14,99 zł
od 149 zł 0 zł



Poczta Polska
Żabka
od 99 zł 10,99 zł
od 149 zł 0 zł
* Płatność przy odbiorze + 5 zł


Wydawnictwo: | We Need YA |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 512 |
Rok wydania: | 2021 |
Kup w zestawie
Szczegółowe informacje na temat książki Krew i miód
Wydawnictwo: | We Need YA |
EAN: | 9788366657373 |
Autor: | Mahurin Shelby |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 512 |
Rok wydania: | 2021 |
Data premiery: | 2021-04-15 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Wydawnictwo Poznańskie Fredry 8 61-701 Poznań PL e-mail: [email protected] |
Metody dostawy
Typ wysyłki | Do 298,99 zł | Od 299,00 zł |
---|---|---|
|
7,99 zł | 0,00 zł |
|
10,99 zł | 0,00 zł |
|
12,99 zł | 0,00 zł |
|
14,99 zł | 0,00 zł |
|
14,99 zł | 0,00 zł |
Płatność przy odbiorze | +5 zł | +5 zł |
Typ wysyłki Punkt odbioru ZNAK |
do 29,98 zł | do 59,98 zł | od 59,99 zł | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
Bydgoszcz | |||||||||
Bydgoszcz – Jerzego Rupniewskiego 11 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Białystok | |||||||||
Białystok – ul. Legionowa 9/1/lok. 29 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Białystok – ul. Warszawska 79 lok. 6 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Częstochowa | |||||||||
Częstochowa – Fonte ul. Jasnogórska 48/1 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Częstochowa – ul. Michałowskiego 11/13 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Gdańsk | |||||||||
Gdańsk – ul. Obrońców Wybrzeża 3A lok U5A | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Gdynia | |||||||||
Gdynia – ul. Krasickiego 10 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Gorzów Wielkopolski | |||||||||
Gorzów Wielkopolski – ul. Garbary 18 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kraków | |||||||||
Kraków – Przejście podz. Rakowicka i Wita Stwosza | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kraków – ul. Mitery 8 (obok Kalwaryjskiej) | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kraków – Nowa Huta, Os. Teatralne 33a | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kraków – ul. Urzędnicza 30/Lokal | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kraków – ul. Witosa 39 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Olsztyn | |||||||||
Olsztyn – Punkt Partnerski WIN-CIN ul. Jagielończyka 38 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Poznań | |||||||||
Poznań – Głogowska 60 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Rzeszów | |||||||||
Rzeszów – ul. Podwisłocze 2B/3 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Wrocław | |||||||||
Wrocław – ul. Tęczowa 25 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Wrocław – Tadeusza Kościuszki 49 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Warszawa | |||||||||
Warszawa – ul. Ogrodowa 13/29 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Warszawa – al. Jana Pawła II 61/226 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Warszawa – al. Niepodległości 76/78/111 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Warszawa – ul. Ratuszowa 11 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Kłaj | |||||||||
Kłaj – KŁAJ 650/7 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Skawina | |||||||||
Skawina – Panattoni Park III, ul. Majdzika 15 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Lublin | |||||||||
Lublin – ul. Nadbystrzycka 39 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Łódź | |||||||||
Łódź – Plac Barlickiego BOKS 135 | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł | ||||||
Ząbki | |||||||||
Ząbki – ul. Hugona Kołłątaja 8A | 5,99 zł | 3,99 zł | 0,00 zł |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Krew i miód
Inne książki Mahurin Shelby
Inne książki z kategorii Literatura młodzieżowa
Oceny i recenzje książki Krew i miód
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Przygodę z książką Krew i miód rozpoczęłam niedługo po tym, jak zapoznałam się z Gołębiem i Wężem.Pierwsza część od dawna leżała na mojej półce, ale jednak nie miałam dosyć motywacji, by po nią sięgnąć. Po prostu to nie był czas na nią. Parę dni przed premierą kolejnego tomu przypomniałam sobie o niej i rozpoczęłam przygodę.Muszę przyznać, że książka miała wysoko postawioną poprzeczkę przeze mnie. Dodatkowo polecała ją moja ulubiona autorka - Sarah J. Maas. Także, zanim zaczęłam historię, już z góry narzuciłam jej wysoki poziom.Na ogół lektura mnie nie rozczarowała. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to do stylu pisania. Czytało się przyjemnie, ale to tyle. Nie wciągnęła mnie tak mocno, bym chciała przeczytać ją do końca za pierwszym razem. O wiele lepiej czytało mi się pierwszą część, gdzie była ukazana wolno rozwijająca się relacja głównych bohaterów. Myślę, że jest to jednak bardzo subiektywna sprawa. Zapewne jestem przyzwyczajona do stylu innych autorek albo do konkretnych zabiegów, dzięki którym książka mnie pochłania.Jedną ze scen, która zapadła mi w pamięć jest czarowanie Lou. Podoba mi się aspekt zabierania niektórych chwil z życia za czary. Nie jest dokładnie wspomniane czy chwile wybierane są losowo, czy można zdecydować, z jakiego przedziału ofiarujesz. Jeśli mogłabym, to chętnie używałabym magii tylko po to, by pozbyć się okropnych wspomnień z mojego życia.Podczas podróży Pana Deveraux wraz z głównymi bohaterami, Reid zapytał Beau o jego urodziny. Zdradził, że ma je dziewiątego sierpnia i będą to jego dwudzieste pierwsze. Śmiesznym aspektem jest to, że właśnie dzień wcześniej będę obchodzić te same urodziny. Uwielbiam takie smaczki, które jeszcze bardziej zbliżają mnie do bohaterów książek.Bardzo zaciekawił mnie też wątek matagotów. Jako fanką uniwersum Harry'ego Pottera znałam już to określenie wcześniej. To magiczne stworzenie, które przypomina kota. Odpowiedzialne było za ochronę niektórych działów w biurze we Francji. W książce Shelby Mahurin także są to fantastyczne postacie, jednak mogą one przybrać różną formę. Pojawiają się przy osobach, które coś dręczy i nie odchodzą tak łatwo. Lou przyciągnęła, aż dwa matagoty, co nie zdarzyło się jeszcze nikomu. Możemy sobie tylko wyobrazić, ile musiała mieć na głowie oraz jak poważne wyrzuty sumienia mogły ją dręczyć.Podoba mi się to, jak została ukazana postać Lou. Pomijając wątek fantastyczny, jej problemy są takie ludzkie. Chęć posiadania matki. Tak, Lou miała matkę, ale nie taką, jaką chciała. Ona tęskniła za kimś, kto będzie ją wspierał. Tęskniła za osobą, która ma wszystkie cechy kochającego rodzica, a nie personalnie za osobą, która ją poczęła. Nie dziwię się podejścia dziewczyny do swojej Manam. Po tym, co jej zrobiła, nigdy bym jej nie wybaczyła i nie traktowała jako matki.Sytuacja, która bardzo mnie zabolała to ta, w której Reid porównał Lou do jej rodzicielki. Nie spodziewałam się po nim tego. Rozumiem, że ciężko było mu zaakceptować nową naturę jego małżonki, ale jak tak mógł. Ona na każdym kroku starała się o ochronę dla niego. Nie chciała pozwolić, by stała się mu żadna krzywda. Według stereotypów to on powinien być jej rycerzem i bronić ją przed całym złem ich świata, ale tutaj tak nie było. Lou była silniejsza od niego. Władała magią. Reid w sumie też, jednak bał się jej używać, a może też nie chciał? Nie oznacza to, że miał prawo tak do niej powiedzieć. Jedyną zaletą tej sytuacji były przemyślenia Lou. Zaczęła rozmyślać na temat swojej natury i zachowania i mogę rzec, że wtedy coś w niej pękło.Cała recenzja dostępna na: czasostrefa.pl/dopoki-smierc-nas-nie-rozlaczy-recenzja-ksiazki-krew-i-miod/
Po pierwszym tomie pt. "Gołąb i wąż" nie spodziewałam się wiele, a dostałam całkiem przyjemne young adult fantasy z fascynującym systemem magicznym. Przypominam, że tutaj magia jest jakby kolejnym żywiołem, którego się słucha, trzeba nauczyć się nad nim panować, a korzystanie z niego wymaga poświęceń. Miałam duże oczekiwania wobec kontynuacji, dlatego tom drugi kupiłam bez wahania. Niestety tutaj mechanizm zadziałał zupełnie odwrotnie.Czytałam stronę po stronie i czułam się przy tym, jakbym wchodziła w coraz głębsze błoto. Bohaterowie uciekają, podróżują, ale jest to strasznie monotonne i co jakiś czas miałam wrażenie deja vu (czy ja o czymś podobnym nie czytałam kilkadziesiąt stron wcześniej?). Pomiędzy rozdziałami zaczęłam sobie robić przerwy i przeglądałam recenzje innych czytelników. Znalazłam opinie, w których była mowa o nudnym początku, ale obiecywały one też pełne wariacji zakończenie, dlatego wytrwale brnęłam dalej.... I dalej...Wszelkie sceny romantyczne były dla mnie żenujące. Uczucia bohaterów były sztuczne. Były momenty, w których wszyscy zachowywali się dziecinnie i totalnie nieadekwatnie do swojej sytuacji. Magia, którą wcześniej podałam jako największą zaletę, tutaj stała się najbardziej irytującym z elementów. Postacie nie mogły z niej korzystać jednocześnie prawie nie zabijając się przy tym albo nie robiąc ogromnej dramy dookoła. W takim razie jaki w tym sens?Minął u mnie ponad rok pomiędzy czytaniem jednej części a drugiej. Może gdybym zrobiła to ciągiem, to byłabym bardziej zadowolona? Nie wiem. Bohaterowie mieszali mi się ze sobą, większość zachowywała się tak samo. Do nikogo nie umiałam się przywiązać i z czasem po prostu coraz bardziej obojętniałam na to, co się działo. Uczucie głównej pary, na które zresztą wiele osób narzekało w "Gołębiu...", tutaj dopiero we mnie uderzyło swoją naiwnością.Widziałam, że głosy są podzielone, starałam się dojrzeć w tej książce coś dobrego, ale bezskutecznie. Fabuła mogła pójść w zupełnie innych, ciekawszym kierunku. Zdecydowanie nie mam ochoty na kontynuację.
Po pierwszym tomie pt. "Gołąb i wąż" nie spodziewałam się wiele, a dostałam całkiem przyjemne young adult fantasy z fascynującym systemem magicznym. Przypominam, że tutaj magia jest jakby kolejnym żywiołem, którego się słucha, trzeba nauczyć się nad nim panować, a korzystanie z niego wymaga poświęceń. Miałam duże oczekiwania wobec kontynuacji, dlatego tom drugi kupiłam bez wahania. Niestety tutaj mechanizm zadziałał zupełnie odwrotnie.Czytałam stronę po stronie i czułam się przy tym, jakbym wchodziła w coraz głębsze błoto. Bohaterowie uciekają, podróżują, ale jest to strasznie monotonne i co jakiś czas miałam wrażenie deja vu (czy ja o czymś podobnym nie czytałam kilkadziesiąt stron wcześniej?). Pomiędzy rozdziałami zaczęłam sobie robić przerwy i przeglądałam recenzje innych czytelników. Znalazłam opinie, w których była mowa o nudnym początku, ale obiecywały one też pełne wariacji zakończenie, dlatego wytrwale brnęłam dalej.... I dalej...Wszelkie sceny romantyczne były dla mnie żenujące. Uczucia bohaterów były sztuczne. Były momenty, w których wszyscy zachowywali się dziecinnie i totalnie nieadekwatnie do swojej sytuacji. Magia, którą wcześniej podałam jako największą zaletę, tutaj stała się najbardziej irytującym z elementów. Postacie nie mogły z niej korzystać jednocześnie prawie nie zabijając się przy tym albo nie robiąc ogromnej dramy dookoła. W takim razie jaki w tym sens?Minął u mnie ponad rok pomiędzy czytaniem jednej części a drugiej. Może gdybym zrobiła to ciągiem, to byłabym bardziej zadowolona? Nie wiem. Bohaterowie mieszali mi się ze sobą, większość zachowywała się tak samo. Do nikogo nie umiałam się przywiązać i z czasem po prostu coraz bardziej obojętniałam na to, co się działo. Uczucie głównej pary, na które zresztą wiele osób narzekało w "Gołębiu...", tutaj dopiero we mnie uderzyło swoją naiwnością.Widziałam, że głosy są podzielone, starałam się dojrzeć w tej książce coś dobrego, ale bezskutecznie. Fabuła mogła pójść w zupełnie innych, ciekawszym kierunku. Zdecydowanie nie mam ochoty na kontynuację.
Przygodę z książką Krew i miód rozpoczęłam niedługo po tym, jak zapoznałam się z Gołębiem i Wężem.Pierwsza część od dawna leżała na mojej półce, ale jednak nie miałam dosyć motywacji, by po nią sięgnąć. Po prostu to nie był czas na nią. Parę dni przed premierą kolejnego tomu przypomniałam sobie o niej i rozpoczęłam przygodę.Muszę przyznać, że książka miała wysoko postawioną poprzeczkę przeze mnie. Dodatkowo polecała ją moja ulubiona autorka - Sarah J. Maas. Także, zanim zaczęłam historię, już z góry narzuciłam jej wysoki poziom.Na ogół lektura mnie nie rozczarowała. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to do stylu pisania. Czytało się przyjemnie, ale to tyle. Nie wciągnęła mnie tak mocno, bym chciała przeczytać ją do końca za pierwszym razem. O wiele lepiej czytało mi się pierwszą część, gdzie była ukazana wolno rozwijająca się relacja głównych bohaterów. Myślę, że jest to jednak bardzo subiektywna sprawa. Zapewne jestem przyzwyczajona do stylu innych autorek albo do konkretnych zabiegów, dzięki którym książka mnie pochłania.Jedną ze scen, która zapadła mi w pamięć jest czarowanie Lou. Podoba mi się aspekt zabierania niektórych chwil z życia za czary. Nie jest dokładnie wspomniane czy chwile wybierane są losowo, czy można zdecydować, z jakiego przedziału ofiarujesz. Jeśli mogłabym, to chętnie używałabym magii tylko po to, by pozbyć się okropnych wspomnień z mojego życia.Podczas podróży Pana Deveraux wraz z głównymi bohaterami, Reid zapytał Beau o jego urodziny. Zdradził, że ma je dziewiątego sierpnia i będą to jego dwudzieste pierwsze. Śmiesznym aspektem jest to, że właśnie dzień wcześniej będę obchodzić te same urodziny. Uwielbiam takie smaczki, które jeszcze bardziej zbliżają mnie do bohaterów książek.Bardzo zaciekawił mnie też wątek matagotów. Jako fanką uniwersum Harry'ego Pottera znałam już to określenie wcześniej. To magiczne stworzenie, które przypomina kota. Odpowiedzialne było za ochronę niektórych działów w biurze we Francji. W książce Shelby Mahurin także są to fantastyczne postacie, jednak mogą one przybrać różną formę. Pojawiają się przy osobach, które coś dręczy i nie odchodzą tak łatwo. Lou przyciągnęła, aż dwa matagoty, co nie zdarzyło się jeszcze nikomu. Możemy sobie tylko wyobrazić, ile musiała mieć na głowie oraz jak poważne wyrzuty sumienia mogły ją dręczyć.Podoba mi się to, jak została ukazana postać Lou. Pomijając wątek fantastyczny, jej problemy są takie ludzkie. Chęć posiadania matki. Tak, Lou miała matkę, ale nie taką, jaką chciała. Ona tęskniła za kimś, kto będzie ją wspierał. Tęskniła za osobą, która ma wszystkie cechy kochającego rodzica, a nie personalnie za osobą, która ją poczęła. Nie dziwię się podejścia dziewczyny do swojej Manam. Po tym, co jej zrobiła, nigdy bym jej nie wybaczyła i nie traktowała jako matki.Sytuacja, która bardzo mnie zabolała to ta, w której Reid porównał Lou do jej rodzicielki. Nie spodziewałam się po nim tego. Rozumiem, że ciężko było mu zaakceptować nową naturę jego małżonki, ale jak tak mógł. Ona na każdym kroku starała się o ochronę dla niego. Nie chciała pozwolić, by stała się mu żadna krzywda. Według stereotypów to on powinien być jej rycerzem i bronić ją przed całym złem ich świata, ale tutaj tak nie było. Lou była silniejsza od niego. Władała magią. Reid w sumie też, jednak bał się jej używać, a może też nie chciał? Nie oznacza to, że miał prawo tak do niej powiedzieć. Jedyną zaletą tej sytuacji były przemyślenia Lou. Zaczęła rozmyślać na temat swojej natury i zachowania i mogę rzec, że wtedy coś w niej pękło.Cała recenzja dostępna na: czasostrefa.pl/dopoki-smierc-nas-nie-rozlaczy-recenzja-ksiazki-krew-i-miod/