Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Anna Karowicz
06/02/2019
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Ostatnio w moim życiu jest nerwowo... Wiele zmian związanych z pracą i remontem w domu sprawia, że chodzę lekko podminowana. Czwarta Strona jak zwykle znalazła na to sposób i wysłała mnie na Maraton do szczęścia. Przebiegłam go w tempie, o które sama bym siebie nie podejrzewała, a teraz, walcząc o oddech, zdam Wam relację z mojej szalonej przygody z Aleksandrą.Nie bez powodu we wstępie recenzji napisałam o stresie. Debiut Marty Radomskiej potrafił mnie bowiem świetnie relaksować i sprawiać, że choć na chwilę przestawałam się denerwować. Książka jest napisana lekko i przyjemnym językiem, dzięki czemu czyta się ją galopem i z uśmiechem na ustach. Autorka ewidentnie lubi ironię, co świadczy na korzyść o jej inteligencji. Brawo! Właśnie takie poczucie humoru lubię najbardziej.Na pochwałę zasługuje również dobra kreacja postaci. Ola, główna bohaterka, jest inteligentna, choć ewidentnie pechowa i mało taktowna. Dziewczyna szybko wpada w tarapaty i ma spore problemy ze znalezieniem mężczyzny, który będzie miał więcej męskich cech niż ona. Trafiając na same ciamajdy idzie przez życie angażując się przede wszystkim w sprawy przyjaciół, a swoje zostawiając pod warstwą kurzu. Czeka ją jednak wspaniała przygoda, zarówno miłosna jak i nieco bardziej dramatyczna... Przebite opony, głuche telefony, tajemnicze koperty i pies przybłęda, to tylko część jej najnowszych zmartwień, których przybywa w tempie ekspresowym.Nie wiem dlaczego w książkach coraz mniej dba się o wygląd postaci. Ja rozumiem, że wiele ma zależeć od wyobraźni, ale lubię wiedzieć chociaż, jaki kto ma kolor oczu, włosów i posturę. I jeszcze najlepiej, żeby nie był ideałem. Trochę mi tu tych opisów zabrakło, jak w wielu książkach, które ostatnio czytam. Na szczęście pod względem charakterów postacie znacząco się od siebie różniły. Sama bardzo zazdrościłam Oli prawdziwych przyjaciół i pewnego przystojnego mężczyzny! Choć akurat on mógłby być czasem mniej idealny.Muszę przyznać, że tytuł jest bardzo adekwatny... Ja przez Maraton do szczęścia dosłownie przebiegam, a ostatnie 200 stron, to chyba nawet przeleciałam. Autorka zadbała o dynamizm, tajemnice rodzinne, wątki miłosne i o zwroty akcji, dzięki czemu można spokojnie wybaczyć częściową przewidywalność fabuły. Trzeba przy tym pamiętać, że Maraton do szczęścia nie jest kolejną ckliwą i bezmyślną książką dla kobiet... Jest książką pełną refleksji, humoru i trudnego do określenia ciepła, które zostawia po skończonej lekturze.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Ostatnio w moim życiu jest nerwowo... Wiele zmian związanych z pracą i remontem w domu sprawia, że chodzę lekko podminowana. Czwarta Strona jak zwykle znalazła na to sposób i wysłała mnie na Maraton do szczęścia. Przebiegłam go w tempie, o które sama bym siebie nie podejrzewała, a teraz, walcząc o oddech, zdam Wam relację z mojej szalonej przygody z Aleksandrą.Nie bez powodu we wstępie recenzji napisałam o stresie. Debiut Marty Radomskiej potrafił mnie bowiem świetnie relaksować i sprawiać, że choć na chwilę przestawałam się denerwować. Książka jest napisana lekko i przyjemnym językiem, dzięki czemu czyta się ją galopem i z uśmiechem na ustach. Autorka ewidentnie lubi ironię, co świadczy na korzyść o jej inteligencji. Brawo! Właśnie takie poczucie humoru lubię najbardziej.Na pochwałę zasługuje również dobra kreacja postaci. Ola, główna bohaterka, jest inteligentna, choć ewidentnie pechowa i mało taktowna. Dziewczyna szybko wpada w tarapaty i ma spore problemy ze znalezieniem mężczyzny, który będzie miał więcej męskich cech niż ona. Trafiając na same ciamajdy idzie przez życie angażując się przede wszystkim w sprawy przyjaciół, a swoje zostawiając pod warstwą kurzu. Czeka ją jednak wspaniała przygoda, zarówno miłosna jak i nieco bardziej dramatyczna... Przebite opony, głuche telefony, tajemnicze koperty i pies przybłęda, to tylko część jej najnowszych zmartwień, których przybywa w tempie ekspresowym.Nie wiem dlaczego w książkach coraz mniej dba się o wygląd postaci. Ja rozumiem, że wiele ma zależeć od wyobraźni, ale lubię wiedzieć chociaż, jaki kto ma kolor oczu, włosów i posturę. I jeszcze najlepiej, żeby nie był ideałem. Trochę mi tu tych opisów zabrakło, jak w wielu książkach, które ostatnio czytam. Na szczęście pod względem charakterów postacie znacząco się od siebie różniły. Sama bardzo zazdrościłam Oli prawdziwych przyjaciół i pewnego przystojnego mężczyzny! Choć akurat on mógłby być czasem mniej idealny.Muszę przyznać, że tytuł jest bardzo adekwatny... Ja przez Maraton do szczęścia dosłownie przebiegam, a ostatnie 200 stron, to chyba nawet przeleciałam. Autorka zadbała o dynamizm, tajemnice rodzinne, wątki miłosne i o zwroty akcji, dzięki czemu można spokojnie wybaczyć częściową przewidywalność fabuły. Trzeba przy tym pamiętać, że Maraton do szczęścia nie jest kolejną ckliwą i bezmyślną książką dla kobiet... Jest książką pełną refleksji, humoru i trudnego do określenia ciepła, które zostawia po skończonej lekturze.