Opis „Człowiek, który wiedział za dużo. Dlaczego zginęli Jaroszewiczowie”
Tym morderstwem żyła cała Polska! Marzec 2018. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłasza, że po niemal trzydziestu latach od zabójstwa premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej ustalono sprawców. Mają nimi być Dariusz S., Marcin B. i Robert S.: członkowie działającego w latach 90. gangu karateków z Radomia, którzy mają na koncie serię brutalnych napadów na wille bogatych ludzi w całej Polsce. Sprawa ma jednak drugie dno, a ustalenia policji i prokuratury wydają się niewiarygodne. Z domu premiera nie skradziono bowiem najcenniejszych przedmiotów. Jak wynika natomiast z sekcji zwłok, sprawcy przez długie godziny torturowali premiera, wkręcając mu korkociąg w żebra, gasząc na nim papierosy i próbując wyrwać mu język. Jednocześnie opatrywali mu rany, zmieniali ubranie i podawali leki. Niemal na pewno próbowali zmusić go do wyjawienia jakichś informacji. Monika Góra szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego przez wiele lat policja i prokuratura nie potrafili wskazać winnych zbrodni. Jak to możliwe, że po tylu latach na światło dzienne wychodzą co najmniej dziwne fakty, które nigdy nie zostały ze sobą połączone? Komu zależy, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Śledztwo obejmuje wiele osób, wszystko wskazuje na to, że także tych, których nadal oglądamy na pierwszych stronach gazet.
Opis autora:
Dziennikarka Monika Góra debiutuje w roli autorki publikując książkę, która ma za zadanie rzucić nowe światło na słynną sprawę morderstwa Iwony Cygan. Na codzień pracuje w redakcji Dużego Formatu - weekendowego dodatku do Gazety Wyborczej, gdzie po raz pierwszy zetknęła się ze sprawą Iwony Cygan przygotowując artykuł na temat jej niewyjaśnionego do tej pory morderstwa.
Fragment książki:
Piotr Jaroszewicz po raz pierwszy do willi przy Zorzy trafi w 1944 roku, gdy narażając się Informacji Wojskowej i porucznikowi Światle, uratuje z więzienia kilku aresztowanych oficerów. Kto by wtedy podejrzewał, że po latach ten ubecki karcer stanie się jego własnym miejscem kaźni?
Po brutalnych czasach stalinowskiego reżimu do willi trafia Julian Tuwim z rodziną – jakby dla wyczyszczenia złej energii, zneutralizowania straszących w niej duchów. Po śmierci poety wdowa i jej przybrana córka zostają z domu wyeksmitowane, by w 1955 roku mógł się do niego wprowadzić Piotr Jaroszewicz z rodziną.
Pół wieku później „Super Express” napisze, że Jaroszewicz wykupił willę z 70-procentową zniżką. Informację tę gazeta znalazła w piwnicy Najwyższej Izby Kontroli, w odkrytym tam tajnym archiwum Mieczysława Moczara, komunistycznego prezesa NIK. CZARNY DIABEŁ
Po posesji biega czarny diabeł, jak go nazywają. To Remus – wielki, groźny sznaucer, olbrzym ważący 80 kilogramów. Pies jest Andrzeja, ale ponieważ nie daje sobie z nim rady, przywozi go do ojca.
Do Remusa lepiej nie podchodzić bez ostrzeżenia. Gdy ktoś obcy zbliża się do metalowej bramki, zaczyna wściekle ujadać. Wtedy z domu wychodzi gospodarz lub gospodyni i natychmiast uspokajają przybysza: już zakładają kaganiec, „diabeł” zostanie okiełznany, będzie można wejść.
Piotr Jaroszewicz, przez dekadę premier komunistycznego rządu, swoich gości wita zawsze w marynarce lub swetrze, czasem w krawacie. Na nogach ma błyszczące półbuty, nigdy kapcie. Zadbany starszy pan. Gościnnym gestem zaprasza do środka.
Inne książki tego autora:
- Miasteczko zbrodni. Dlaczego zginęła Iwona Cygan
- Amber Gold Układ, który oszukał tysiące ludzi
- Kryptonim skóra
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem