Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Monika Parda
06/12/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Spotykają mnie ostatnio TAKIE lektury. Siadam z nimi w fotelu. Pijemy herbatę. I rozmawiamy. O najważniejszym. Bo pewnie wiecie, że one potrafią mówić jak nikt. Kruszą twardość. Rozbijają skorupę. Dostają się do samego środka. Nas samych. I te ilustracje Iwony Chmielewskiej, których już się nie da odzobaczyć. Zapadają miękko, ale i coś w nas strzępią. Jak kartkę.Ta autentyczna opowieść składa się z małych kawałeczków, które czasem niezdarnie i naiwnie próbuje się zszyć w jedno. Perspektywa kilkuletniej Zosi Zajczyk, ukrywanej przez mamę w piwnicy w warszawskim getcie. Są sanki malowane na zimnej podłodze, sucharki, które biegają zbyt szybko i głowa lalki - Zuzi - małej córeczki, która wymaga tulenia. Są szczurzy przyjaciele ze śmiesznymi łapkami. Buty obserwowane przez małe okno - świat dotykany przez szybę - nieznany wymiar, w który mama tak często wkracza. Jest o tym jak stać się węglem, który przecież nie krzyczy i jak to jest gdy świeci słońce. O byciu w Zakopanem, nawet jeśli wciąż w Warszawie. O bezwzględnej dorosłości i próbie okrycia skrzydłami niewinności. O mocy wyobraźni, która pomaga przetrwać. Rodzicielstwie, którym się jest w całości. Na przekór strachom, bólowi i chorobie.I o tym, że mama zawsze wraca. Nawet jeśli nie.Pozostaję oszołomiona, z pełną garścią łez. Przeciekają mi przez palce. Zosia i jej lalka Zuzia do dziś pozostają nierozłączne.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Spotykają mnie ostatnio TAKIE lektury. Siadam z nimi w fotelu. Pijemy herbatę. I rozmawiamy. O najważniejszym. Bo pewnie wiecie, że one potrafią mówić jak nikt. Kruszą twardość. Rozbijają skorupę. Dostają się do samego środka. Nas samych. I te ilustracje Iwony Chmielewskiej, których już się nie da odzobaczyć. Zapadają miękko, ale i coś w nas strzępią. Jak kartkę.Ta autentyczna opowieść składa się z małych kawałeczków, które czasem niezdarnie i naiwnie próbuje się zszyć w jedno. Perspektywa kilkuletniej Zosi Zajczyk, ukrywanej przez mamę w piwnicy w warszawskim getcie. Są sanki malowane na zimnej podłodze, sucharki, które biegają zbyt szybko i głowa lalki - Zuzi - małej córeczki, która wymaga tulenia. Są szczurzy przyjaciele ze śmiesznymi łapkami. Buty obserwowane przez małe okno - świat dotykany przez szybę - nieznany wymiar, w który mama tak często wkracza. Jest o tym jak stać się węglem, który przecież nie krzyczy i jak to jest gdy świeci słońce. O byciu w Zakopanem, nawet jeśli wciąż w Warszawie. O bezwzględnej dorosłości i próbie okrycia skrzydłami niewinności. O mocy wyobraźni, która pomaga przetrwać. Rodzicielstwie, którym się jest w całości. Na przekór strachom, bólowi i chorobie.I o tym, że mama zawsze wraca. Nawet jeśli nie.Pozostaję oszołomiona, z pełną garścią łez. Przeciekają mi przez palce. Zosia i jej lalka Zuzia do dziś pozostają nierozłączne.