Wizyta w szpitalu była kiedyś najprostszym sposobem, by skończyć w grobie. XIX-wieczni chirurdzy, często niewykształceni, nawet niepiśmienni, kroili swoich pacjentów, nie myśląc o odkażaniu narzędzi. Amputacja była ich ulubioną metodą kuracji, a gangrena nie była niczym niepokojącym. Pacjentów często trzeba było gonić po sali i wiązać, by poddali się „leczeniu”.
Chirurg James Y. Simpson jeszcze w 1869 roku uważał, że „żołnierz na polu bitwy pod Waterloo ma większe szanse na przeżycie niż człowiek, który idzie do szpitala”.
Dopiero Joseph Lister odkrył, że infekcje powodują zarazki, które można pokonać środkami antyseptycznymi. Był za swoje teorie wyśmiewany, ale ostatecznie to jemu nauka przyznała rację. Poznajcie niewiarygodne realia, w jakich leczeni byli pacjenci, i dramatyczną walkę Listera o to, by zmienić rzeźników w lekarzy.
Lindsey Fitzharris – doktor historii nauki i medycyny, absolwentka Oxfordu. Prowadzi popularną stronę internetową „The Chirurgeon’s Apprentice” i własny kanał na YouTubie „Under the Knife”. Jej styl to połączenie erudycji godnej Jürgena Thorwalda z błyskotliwym dowcipem Mary Roach. Rzeźnicy i lekarze zyskali entuzjastyczne recenzje w niemal wszystkich czasopismach, m.in. „Guardianie”, „Publishers Weekly”, „Kirkus Review”, i zostali nagrodzeni prestiżową PEN/E.O. Wilson Prize for Literary Science Writing 2018.
Rzeźnicy i lekarze. Lindsey Fitzharris
26,99 zł
26,99 zł - najniższa cena z 30 dni przed obniżką
Powiadom mnie
Powiadom
Opis
Ebook i Audiobook
Czytaj jak chcesz. Książka dostępna na czytniki i aplikacje mobilne.
Ebook na
Kup ebook
Proponowane podobne
Inni klienci sprawdzali również
Inne książki z tej kategorii
Recenzje
Zapraszamy do napisania własnej recenzji, możesz wysłać do nas tekst przez formularz.
Rzeźnicy i lekarze
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2022-08-02RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Do przeczytania książki autorstwa Lindsey Fitzharris pt. ''Rzeźnicy i lekarze. Makabryczny świat medycyny i rewolucja Josepha Listera'' przekonał mnie prolog opisujący tło życia medycznego i sposoby na leczenie pacjentów przez lekarzy.
Opisane przez autorkę realia medycznych przypadków medycznych ukazują nowe metody leczenia mające na celu poprawienie jakości, sposobu i udowodnieniu, że można okazać się dobrym lekarzem, a nie tylko lekarzem rzeźnikiem na pokaz.
Książka składa się z 11 rozdziałów, w których nie ma zastosowanych tekstów dialogowych. Historia chorób pacjentów, walka lekarzy to medyczny świat, który wciąga od pierwszej przeczytanej strony zawartej w prologu.
W sposób czytelny dobrana została czcionka ułatwiająca czytanie zobrazowanego tekstu.
Dodatkowym elementem jest tutaj opracowana w fachowy sposób literatura oraz przypisy.
Minus stanowi jedynie brak zdjęcia autorki, które powinno znajdować się na okładce.
Prosty przekaz autorki pozwolił zrozumieć, że medycyna nie musi być tak bardzo skomplikowana w jej pojmowaniu na przełomie XIX wieku.
Poznaliśmy lekarza Josepha Listera, który właściwie nigdy się nie poddawał. Jego osiągnięcia medyczne mogły posłużyć wielu pokoleniom studentom medycyny oraz lekarzy, którzy tak jak on pokonywał trudne bariery zawodowe związane z medycyną.
Joseph Lister to przykład lekarza chirurga skromnego, posiadający w sobie optymizm, nadzieję na lepsze jutro, znający dobrze swoich pacjentów i historię ich chorób. Przede wszystkim potrafił zadbać o swoich pacjentów z klasą. Chirurg ryzykant walczący do końca.
Medycyna to tajemniczy klucz do odkrywania wielu zjawisk zwłaszcza z dziedziny chirurgii, która otwiera nowe horyzonty dla edukacji dla uczących się przyszłych studentów i chcących rozwijać swoje kwalifikacje zawodowe, aby mogli czuć się lepszymi od swojego mistrza chirurgii Josepha Listera.
Warto przeczytać tę książkę, ponieważ:
- Joseph Lister uświadomił wielu Czytelnikom, że można zmienić świat medycyny z punktu widzenia lekarzy rzeźników,
- leczenie każdą metodą, jaka jest, możliwa do realizacji o ile lekarz wierzy w swoje możliwości, że potrafi skutecznie i bezpiecznie wyleczyć przykład rozdział 11,
- udowodnienie swoich medycznych racji i teorii, walka o pacjenta w trudnych warunkach leczenia.
Polecam przeczytać tę książkę, która pozwoli lepiej poznać świat medycyny chirurgicznej.
Z rzeźników w lekarzy
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2019-01-25Na to w jaki sposób dziś żyjemy i funkcjonujemy miało wpływ wielu ludzi. O większości z nich nigdy nie będzie dane nam usłyszeć. Niejednokrotnie nawet nie zadajemy sobie pytania, dzięki komu dany aspekt naszego życia wygląda właśnie tak, a nie inaczej. Nie przychodzi nam bowiem do głowy, że to efekt jakichkolwiek badań i odkryć. Tak jest i już. Nie wynika to jednak całkowicie z naszej ignorancji. Nawet, gdybyśmy byli najpilniejszymi z pilnych uczniów, to przecież, i tak przeładowane szkolne programy, mają ograniczoną pojemność. Poza tym nie da się wiedzieć wszystkiego i nieustannie analizować każdego aspektu rzeczywistości. Dlatego jeśli nawet ktoś z nas słyszał wcześniej o Josephie Listerze, człowieku, któremu zawdzięczamy postęp medycyny, to była to raczej wiedza czysto encyklopedyczna i nie przywiązywaliśmy do niej większej uwagi. Przeciętny zjadacz chleba, który nie jest ani studentem medycyny, ani pasjonatem historykiem, nie miał raczej okazji bliżej przyjrzeć się losom tej szczególnej postaci. Dzięki książkom takim jak Rzeźnicy i lekarze historia odsłania przed nami rąbka tajemnicy. Sprawiają one, że zaglądamy do miejsc, do których bez nich byśmy nigdy nie zawędrowali. W tym konkretnym przypadku, dzięki Lindsey Fitzharris, mamy okazję dowiedzieć się jaki był człowiek, od którego poniekąd zależy kształt naszego dzisiejszego życia.
Zanim wynaleziono środki znieczulające i usypiające, operacje przeprowadzało się na przytomnych pacjentach. O ile jeszcze jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wyrwanie zęba, to amputacja, mastektomia, bądź zszywanie jelit „na żywca", po prostu nie mieści nam się w głowie. Niestety, bez względu na to, jak szeroko będziemy otwierać oczy ze zdumienia i kręcić głową z niedowierzaniem, nic nie zmieni faktu, że w takich warunkach ratowało się pacjentów jeszcze w XIX wieku, czyli wcale nie tak dawno temu. Podczas przeprowadzanych publicznie operacji (w czasach, gdy nie było jeszcze telewizji ani internetu, to sprawy życia i śmierci, takie jak egzekucje, operacje i procesy, stanowiły główną rozrywkę dla mas) operowani byli wiązani i/lub przytrzymywani przez asystentów chirurga. Niejednokrotnie zdarzało się, że uciekali w popłochu i byli sprowadzani na „zabieg" siłą. Ze względu na znikomą przeżywalność i ogromny ból, jaki zadawano, i tak już cierpiącym chorym, rzadko kiedy decydowano się na operacje. Stanowiły one ostatnią deskę ratunku, której chwytano się w sytuacjach, gdy pacjent i tak był już jedną nogą w grobie. Specyficzne warunki pracy powodowały, że chirurg musiał być przede wszystkim silny i szybki. O precyzji i dokładności, które dziś kojarzymy z tym zawodem, można było zapomnieć. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęto, pod koniec 1846 roku, stosować do usypiania operowanych eter. Pacjentów nie trzeba było już ganiać po szpitalach, ani operować ścigając się z czasem. Spowodowało to znaczne zwiększenie ilości przeprowadzanych operacji, ale niestety nie zmniejszyło liczby zgonów w wyniku pooperacyjnych powikłań. Lekarze nadal nie widzieli potrzeby mycia rąk, sterylizowania narzędzi ani przebierania się. Operowali chorych, jednego po drugim, lub co gorsza, zdarzało się im operować po uprzednim przeprowadzeniu sekcji zwłok. Nie rozumiano skąd bierze się zakażenie, roża, gangrena, posocznica, a pojawienie się ropy uważano za naturalny element procesu gojenia.
Mimo iż, przed chirurgami pojawiły się nowe możliwości, walka o życie wciąż przypominała ruletkę. Tak naprawdę bowiem nikt nie wiedział, jakie czynniki decydują o tym, że pacjenci w szpitalach mają mniejsze szanse na przeżycie, niż ludzie operowani i leczeni w domach (pomijając biedotę mieszkającą w slumsach). I wtedy, gdy już wydawało się, że ludzkość nie ma szans rozwiązać tego problemu, karierę chirurga rozpoczął skromny i nieśmiały Joseph Lister. To w ogromnej mierze dzięki temu niezwykle inteligentnemu człowiekowi, jak to napisała Lindsey Fitzharris, rzeźnicy przemienili się w lekarzy. Jak wielu, wywracających do góry nogami „niepodważalne" i „jedynie słuszne" teorie, za głoszenie bezeceństw o istnieniu drobnoustrojów i potrzebie stosowania środków antyseptycznych, był wyśmiewany i atakowany przez środowisko medyczne. Z czasem, dzięki uporowi i pracowitości, zdołał przekonać do swoich metod coraz więcej osób, co ciekawe, pozwalając się zoperować, zaufała mu nawet sama królowa Wiktoria! Koniec końców, czego dziś już jesteśmy w pełni świadomi, okazało się, że to on, a nie jego przeciwnicy, miał rację.
Podążając tropem Josepha, Lindsey udziela czytelnikowi odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że jeden człowiek osiągnął to, czego wielu nie potrafiło dokonać przez dziesięciolecia. Przede wszystkim, czego nie możemy mu odmówić, Lister był niezwykle dociekliwy, skrupulatny i pracowity. Jego chęć zrozumienia zjawisk, których był świadkiem, w połączeniu z ogromną empatią, sprawiły, że poświęcił badaniom całe swoje życie. Na kształt jego pracy miały wpływ jednak także inne, niezależne od niego czynniki. Autorka wyraźnie podkreśla, że gdyby nie pewnie wydarzenia, decyzje osób trzecich, wsparcie rodziny, mentorów i przyjaciół, losy naszego odkrywcy mogłyby potoczyć się inaczej. Lister był tym człowiekiem, który wykorzystał wszelkie dostępne możliwości i połączył w całość rozproszone fakty. Miał także dosyć siły by walczyć o swoje odkrycia. Jednak chociaż to jego nazwisko zapisało się w historii, w pewnym sensie ojców sukcesu było wielu.
Rzeźnicy i lekarze, to nie tylko opowieść o losach wspaniałego człowieka. Podążając tropem bohatera odwiedzamy m.in. Londyn, Edynburg i Glasgow, czyli miejsca, które miały szczególne znaczenie w jego karierze. Byśmy mogli lepiej zrozumieć realia w jakich przyszło mu pracować, Fitzharris zabiera nas do dzielnic nędzy, przeludnionych slumsów, prowadzi nas, ulicami, które toną w ściekach, pokazuje także, w jaki sposób urbanizacja i postęp odcisnęły swoje piętno na zdrowiu klasy pracującej. Wraz z nią zaglądamy do cuchnących prosektoriów i brudnych, obskurnych szpitalnych sal. Obraz ten dopełnia historycznymi ciekawostkami. Dowiadujemy się np. że kompletny szkielet człowieka kosztował 5 funtów, a głowa z fragmentem rdzenia 12 szylingów i 6 pensów, szpitale nazywano domami śmierci, a za choroby obwiniano miazmaty, czyli niezdrowe powietrze. Mężowie mogli sprzedawać żony, którymi się znudzili, dostarczanie świeżych ciał szkołom anatomii było lukratywnym zajęciem, dlatego też kwitnął nielegalny handel nieboszczykami, a podczas wojny więcej żołnierzy umierało od chorób niż ginęło w bitwach. Kontekst, w jaki autorka z ogromną łatwością nas wprowadza jest jednym z głównych atutów książki, pozwala nam bowiem przyglądać się powoli przekształcającej się świadomości społecznej, a także wczuć się w położenie pacjentów i chirurgów.
Ta historia nie byłaby jednak tak wciągająca, gdyby nie napisała jej Lindsey Fitzharris. Dzięki niej Joseph Lister stał się dla mnie człowiekiem z krwi i kości. Zamiast tworzyć suchą, naszpikowaną informacjami encyklopedycznymi biografię, tchnęła bowiem w tekst życie, sprawiając, że miałam wrażenie iż czytam emocjonującą powieść. Dzięki niej polubiłam tego nieśmiałego a zarazem charyzmatycznego, bo zarażającego pasją, człowieka. Rozpierała mnie duma, gdy odnosił sukces, kibicowałam mu w jego wytrwałości, rozczulało mnie jego podejście pacjentów, irytowali wrogowie, a jego osobiste straty budziły we mnie głęboki smutek. Bezsprzecznie świetny styl autorki (ukłon w stronę tłumacza), jej ogromna erudycja i niebanalny dowcip sprawiły, że nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tą książką.
Nie zrażajcie się tytułem, okładką i blurbem. Szokują, to prawda, ale nie jest to książka tylko dla osób o mocnych nerwach. Owszem, pierwszy rozdział wbija w fotel i sprawia, że przewracają nam się wnętrzności na samą myśl o tym, co działo się w szpitalach, które przypomniały raczej rzeźnie, niż to co dziś nazywamy szpitalami, ale potem szybko ton opowieści się zmienia. Fitzharris nie epatuje drastycznymi opisami. Kilkukrotnie zagłębia się (w przystępny dla laika sposób) w szczegóły przeprowadzanych zabiegów, ale nie wywołuje tym żołądkowych rewolucji, tylko zaciekawienie. W Rzeźnikach i lekarzach głównie śledzimy losy sławnego chirurga, który otworzył przed medycyną nowe możliwości i uratował tym samym życie setkom tysięcy ludzi. Książka odkrywając przed nami sekrety nie tak odległej historii, przede wszystkim zmusza nas do refleksji nad tym, czego nadal nie wiemy i nie rozumiemy, zastanowienia się, ile wciąż świat ma przed nami tajemnic na trop których nawet jeszcze nie wpadliśmy i w ilu kwestiach, niestety nadal bardzo się mylimy.
Szokujący świat medycyny XIX wieku
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2019-01-25Tekst napisany błyskotliwym językiem, więc czyta się bardzo dobrze. Jest pozbawiony pompatycznego stylu oraz zawiłej terminologii medycznej.
Pod względem treści zawarte w książce fakty są szokujące dla osób mających słabe pojęcie o historii medycyny. Czytałam wcześniej książki J. Thorwalda o stuleciu i triumfie chirurgów, więc o wielu faktach i postaciach wiedziałam już wcześniej.
Można powiedzieć, że stosunkowo niedawno, bo dopiero w połowie XIX wieku Joseph Lister udowodnił, że brak dbałości o higienę podczas przeprowadzania zabiegów i operacji prowadzi do poważnych powikłań, a w rezultacie do śmierci pacjentów. Badacz odkrył, że infekcje, na przykład niezwykle często występującą gangrenę szpitalną, powodują zarazki, którą można łatwo unieszkodliwić, stosując środki antyseptyczne.
Nie bez powodu mówiło się, że wizyta w szpitalu byla najprostszą drogą, by skończyć w grobie.
Młodemu chirurgowi niełatwo było dotrzeć do praktykujących lekarzy, a nawet jak prezentowal wyniki obserwacji, był wyśmiewany. Lekarze woleli jak dotychczas operować w fartuchach przesiąkniętych krwią i ropą, przechodząc bez mycia rąk i narzędzi od stołu w prosektorium do łóżek pacjentów i przenosząc przy tym niezliczoną ilość zarazków z rozkładających się zwłok na ciała chorych.
Rewolucyjne odkrycie Listera nie spotkało się z entuzjazmem, ale otatecznie nauki medyczne przyznały mu rację i dzisiaj docenia się jego zasługi.
Zyskał także zawód lekarza, w szczególności chirurga, gdyż jak podkreśliła autorka, chirurg był często postrzegany jako pracownik fizyczny, który posługuje się siłą swoich rąk, aby zarobić na życie. Dopiero wynalezienie sposobu na uśpienie pacjenta na czas operacji oraz odkrycie Josepha Listera spowodowało wzrost znaczenia chirurgii. Można już było bez pośpiechu dokonywać amputacji, a podczas zabiegów i rekonwalescencji dbano o zachowanie higieny, co znacznie zmniejszyło liczbę przypadków śmiertelnych.
Tematyka książki jest z pewnością szokująca i nawet trudno sobie wyobrazić, że takie były początki chirurgii. Czytając o brutalnych szczegółach operacji bez znieczulenia, można też cieszyć się, że dzisiaj pacjenci nie uciekają z sal operacyjnych ze strachu przed bólem i nie są (dosłownie) ścigani po korytarzach przez lekarzy i na siłę zaciągani na stół operacyjny, co w przedstawionym przez autorkę okresie zdarzało się dość często.
Książka "Rzeźnicy i lekarze" jest bardzo ciekawa i na długo zapada w pamięć. Warto przeczytać, aby docenić czasy, w których żyjemy, a w szczególności rozwój współczesnej medycyny.
Rzeźnicy i lekarze. Makabryczny świat medycyny i rewolucja Josepha Listera
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2019-01-25Joseph Lister żył właśnie w owych czasach. Miał niewiele możliwości za to ogrom pytań i niewiadomych. Chciał zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi umiera nie tyle w trakcie operacji ile po niej na skutek infekcji. Skąd one się brały? Co lub kto był odpowiedzialny za zakażenia? Dlaczego stany zapalne pojawiały się tylko tam, gdzie skóra była naruszona? Co ciekawe w momencie wynalezienia znieczulenia liczba zgonów wzrosła. Lekarze byli śmielsi w swoich poczynaniach, bo pacjent się nie ruszał, nie uciekał i nie krzyczał. Mogli działać. Problem w tym, że w XIX w. nie znano czegoś takiego jak higiena. Operowanie cały dzień jednym zestawem narzędzi ( i to niemytym!) było czymś normalnym. Fartuch sztywny od krwi, ropy i innych wydzielin też nie był przeszkodą, by ponownie stawać przy stole operacyjnym. A jednak Lister czuł, że to wszystko jest ze sobą połączone. To on skupił się nie tyle na wynalezieniu ile dobraniu i stosowaniu odpowiednich środków odkażających przed, w trakcie i po zabiegu. Zarówno na sobie jako na lekarzu, jak i na pacjencie.
Gdy siadałam do książki, zastanawiałam się co dostanę. Czy będą to suche fakty, daty i nazwiska czy może jednak historie, które tworzą pewną całość. Autorka skupiła się nie tylko na samej medycynie, ale również na głównym bohaterze, czyli Josephie Listerze. Ukazała jego walkę z innymi medykami i ich nastawieniem, ale również z brakiem środków ułatwiających pracę. Wszystko to poparła źródłami, więc wiemy, że nie są to puste słowa, tylko fakty. Poza tym wszystko to jest napisane w naprawdę przystępnym języku i zwykły medyczny laik spokojnie się w tej książce odnajdzie. Jedyne zastrzeżenia to czy "normalny" człowiek będzie w stanie znieść opisy, jakie w tej książce występują. W tamtych czasach by zostać lekarzem, trzeba było mieć nie lada odporną psychikę i żeby przebrnąć przez tę pozycję też się taka przyda. Niejedna osoba odpadnie po przeczytaniu kilku stron tego, w jakich warunkach przeprowadzano operacje w XIX w. Ja fascynuję się medycyną i nic co tu zawarte nie było dla mnie nowością i nie szokowało. Ale jest to ciężkie do przełknięcia. Ciężko wyobrazić sobie, że kiedyś to wszystko wyglądało właśnie tak. Chciałabym tę pozycję polecić każdemu, ale wiem, że to nierealne. Dlatego ludzie o mocnych nerwach, twardej psychice oraz fascynaci medycyną będą mieli dużo "zabawy". Reszta będzie mocno zszokowana.
historia chirurga , bez którego medycyna wyglądałaby zupełnie inaczej...
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem 2019-01-25Ale od początku
Początek XX wieku w chirurgii to czas ogromnej śmiertelności , marnych szans przeżycia, gangreny, ropnicy, róży i posocznicy . Chirurdzy traktowani jako gorszy sort lekarzy , często niepiśmienni , jak rzeźnicy kroili na potęgę swoich pacjentów ( bez znieczulenia) licząc na to ,że jeśli przeżyją samą operację , to nie zabije ich któraś z plag szpitalnych. Nawet o szpitalach mówi się "domy śmierci" a nie miejsca wyleczeń. Ropienie rany nie traktowane było jako zakażenie i infekcja a raczej symptom gojenia się . Chirurg odcinał kończyny na na akord, asystenci mierzyli mu czas a przerażony pacjent przywiązany do stołu, trzymany przez innych pomocników często konał już na stole. Chirurg używał tych samych narzędzi do każdego pacjenta , nawet ich nie myjąc. Z prosektorium lekarz w tych samych ubraniach przechodził obok na sale operacyjną i kroił żywego człowieka... Szpitale głównie zbierały żniwo wśród biednych ludzi, gdyż zamożniejsi wybierali dokonywanie zabiegu we własnych domach, na stołach jadalnych ale bez atmosfery i powietrza szpitalnego , które to obwiniano o przenoszenie posocznicy i nadmierną ilość zgonów.
Joseph Lister, syn kwakra, skromny i pracowity człowiek od zawsze miał słabość do mikroskopu. Nigdy z nim się nie rozstawał i badał każdą dostępną tkankę . Jego wieloletnie badania, upór a wręcz determinacja doprowadziły do wniosków ,że za infekcje odpowiadają zarazki, drobnoustroje, które można pokonać za pomocą środków antyseptycznych. Jego odkrycia były tak rewolucyjne ,że wiele środowisk medycznych zakazało jego metod. Lister nie zrażając się złą opinią , mając wsparcie w swoim ojcu i teściu , kontynuował i poszerzał swoje badania. Przyjaźń i współpraca z Ludwikiem Pasteurem tylko umocniła go w przekonaniu ,że równie ważna jak biegłość chirurga jest dbałość o sterylność przeprowadzonego zabiegu i rekonwalescencji.
Pomimo niechętnego środowiska lekarzy w Londynie , Paryżu i Stanach Zjednoczonych, kontynuował z sukcesem swoje badania w Edynburgu i Glasgow. Niestrudzenie operował z sukcesem i przeżywalność jego pacjentów przy zachowaniu jego standardów , ciągle rosła.
Wychował spore grono uczniów zapatrzonych w niego jak w obraz. Zmienił oblicze medycyny, zmienił rzeźników chirurgów w szanowanych lekarzy.Bez niego dzisiejsza medycyna wyglądałaby zupełnie inaczej.
Książka napisana z rozmachem , łączy ogrom wiedzy z niezwykle przystępną formą, poczuciem humoru i błyskotliwością. Jeśli podobały Ci się książki Jurgena Thorwalda ( stulecie chirurgów itp) to jest to książka dla Ciebie. Mnie spodobała się ogromnie .
Powiedz, co sądzisz o tej książce
Dodaj recenzję+
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem