Powiedz nam, co myślisz!
                    Pomóż innym i zostaw ocenę!
                    Zaloguj się, aby dodać opinię
                             
         
        
                        
    
                
            Karolina B
        
                13/08/2021
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Siostry z Szanghaju to ciekawa książka o historii trzech kobiet opowiedziana na tle dynamicznie zmieniających się Chin. Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Tekst wzbogacony został o liczne fotografie, co również jest dużym plusem. Polecam wszystkim miłośnikom Azji.
    
             
    
                
            Ewelina Krycia
        
                26/08/2021
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Książka zaliczana jest do literatury pięknej, jednak mnogość dokumentów źródłowych (zdjęcia, pozycje bibliograficzne) potwierdza prawdziwość informacji w niej zawartych.Jeżeli wziąć pod uwagę tytuł, to spodziewać się można, że głównymi bohaterkami będą wspomniane trzy siostry: Chiang Kai-shek, Sun Yat-sen i Ei-ling, jednakże nic bardziej mylnego. Chang opowiada o latach 1866 - 2003 rozpoczynając od nakreślenia sylwetek kolejnych przywódców Chin, a dopiero później wplata w opowieść życiorysy sióstr Soong. Przyznam, że czułam się nieco zdezorientowana, kiedy czytałam to wprowadzenie, jednak jest ono uzasadnione. Jak możemy przeczytać w nocie biograficznej na okładce - książki Jung Chang są w Chinach zakazane, więc docelowo czytelnikami mieli być ludzie, których wiedza na temat historii Chin jest ograniczona (albo żadna - tak jak moja) - stąd prawdopodobnie chęć chociaż częściowego wprowadzenia.Później jest lepiej, siostry zaczynają częściej zaznaczać swoją obecność w książce, jednak ciągle czytelnik odnosi wrażenie, że to nie o nich jest opowieść, a właściwie o mężczyznach w ich otoczeniu. Owszem, często to one pociągają za sznurki, wpływają na ich decyzje, ale dzieje się to niejako „po cichu".Pomyślisz, że coś Ci się tutaj nie zgadza? Że Chiny są znane ze swojego konserwatyzmu, a tutaj mamy wyemancypowane kobiety, które manipulują swoimi partnerami? I słusznie, jednakże charaktery sióstr w dużej mierze zostały ukształtowane przez wykształcenie, które odebrały w Stanach Zjednoczonych - znanych przecież ze zdecydowanie luźniejszego podejścia do tradycji. Do kraju wróciły dopiero po zakończeniu edukacji, już jako świadome siebie i swoich priorytetów kobiety. Nie ominęło ich przedmiotowe traktowanie przez mężczyzn, przyjęły je jednak ze spokojem i po wejściu w, jak się później okazało, korzystne dla nich związki, robiły swoje i... robiły to dobrze.Po szczegóły odsyłam bezpośrednio do książki. A kto właściwie powinien ją przeczytać i dlaczego?Przede wszystkim osoby zainteresowane historią Chin - w bardzo przystępny dla czytelnika (również takiego laika jak ja!) sposób autorka przytacza najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii tego kraju, więc niemal bezboleśnie czegoś się uczymy :)Również osoby, które poszukują sylwetek silnych kobiet, które łamią stereotypy i pokazują, kto jest głową, a kto szyją i która z tych części jest ważniejsza :)Na koniec także ci, którzy lubują się w biografiach ciekawych osób, bo siostry Soong, bez wątpienia, zasługują na uwagę, a przynajmniej powszechną świadomość tego, kim były.A ode mnie?Nie jestem wielką fanką Chin, nieszczególnie przepadam też za biografiami, ale zawsze fascynowały mnie silne kobiety. Nie, żebym była feministką - nic z tych rzeczy, ale uważam, że wciąż za mało mówi się o wpływie „płci pięknej" na dzieje państw i świata. A szkoda.Książka mi się podobała, dowiedziałam się z niej sporo nowych rzeczy, jednak nie jest to tytuł, który mnie wciągnął bez reszty, do którego wracałam myślami i który przetwarzałam jeszcze przez długie godziny po odłożeniu go na półkę. Ot, kolejna pozycja, która sprawiła, że na jakiś czas zamknęłam się w innym świecie i na moment oderwałam od pieluch.
    
             
    
                
            Anonimowy użytkownik
        
                25/09/2024
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Książka zaliczana jest do literatury pięknej, jednak mnogość dokumentów źródłowych (zdjęcia, pozycje bibliograficzne) potwierdza prawdziwość informacji w niej zawartych.Jeżeli wziąć pod uwagę tytuł, to spodziewać się można, że głównymi bohaterkami będą wspomniane trzy siostry: Chiang Kai-shek, Sun Yat-sen i Ei-ling, jednakże nic bardziej mylnego. Chang opowiada o latach 1866 - 2003 rozpoczynając od nakreślenia sylwetek kolejnych przywódców Chin, a dopiero później wplata w opowieść życiorysy sióstr Soong. Przyznam, że czułam się nieco zdezorientowana, kiedy czytałam to wprowadzenie, jednak jest ono uzasadnione. Jak możemy przeczytać w nocie biograficznej na okładce - książki Jung Chang są w Chinach zakazane, więc docelowo czytelnikami mieli być ludzie, których wiedza na temat historii Chin jest ograniczona (albo żadna - tak jak moja) - stąd prawdopodobnie chęć chociaż częściowego wprowadzenia.Później jest lepiej, siostry zaczynają częściej zaznaczać swoją obecność w książce, jednak ciągle czytelnik odnosi wrażenie, że to nie o nich jest opowieść, a właściwie o mężczyznach w ich otoczeniu. Owszem, często to one pociągają za sznurki, wpływają na ich decyzje, ale dzieje się to niejako „po cichu".Pomyślisz, że coś Ci się tutaj nie zgadza? Że Chiny są znane ze swojego konserwatyzmu, a tutaj mamy wyemancypowane kobiety, które manipulują swoimi partnerami? I słusznie, jednakże charaktery sióstr w dużej mierze zostały ukształtowane przez wykształcenie, które odebrały w Stanach Zjednoczonych - znanych przecież ze zdecydowanie luźniejszego podejścia do tradycji. Do kraju wróciły dopiero po zakończeniu edukacji, już jako świadome siebie i swoich priorytetów kobiety. Nie ominęło ich przedmiotowe traktowanie przez mężczyzn, przyjęły je jednak ze spokojem i po wejściu w, jak się później okazało, korzystne dla nich związki, robiły swoje i... robiły to dobrze.Po szczegóły odsyłam bezpośrednio do książki. A kto właściwie powinien ją przeczytać i dlaczego?Przede wszystkim osoby zainteresowane historią Chin - w bardzo przystępny dla czytelnika (również takiego laika jak ja!) sposób autorka przytacza najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii tego kraju, więc niemal bezboleśnie czegoś się uczymy :)Również osoby, które poszukują sylwetek silnych kobiet, które łamią stereotypy i pokazują, kto jest głową, a kto szyją i która z tych części jest ważniejsza :)Na koniec także ci, którzy lubują się w biografiach ciekawych osób, bo siostry Soong, bez wątpienia, zasługują na uwagę, a przynajmniej powszechną świadomość tego, kim były.A ode mnie?Nie jestem wielką fanką Chin, nieszczególnie przepadam też za biografiami, ale zawsze fascynowały mnie silne kobiety. Nie, żebym była feministką - nic z tych rzeczy, ale uważam, że wciąż za mało mówi się o wpływie „płci pięknej" na dzieje państw i świata. A szkoda.Książka mi się podobała, dowiedziałam się z niej sporo nowych rzeczy, jednak nie jest to tytuł, który mnie wciągnął bez reszty, do którego wracałam myślami i który przetwarzałam jeszcze przez długie godziny po odłożeniu go na półkę. Ot, kolejna pozycja, która sprawiła, że na jakiś czas zamknęłam się w innym świecie i na moment oderwałam od pieluch.
    
             
    
                
            Anonimowy użytkownik
        
                25/09/2024
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Siostry z Szanghaju to ciekawa książka o historii trzech kobiet opowiedziana na tle dynamicznie zmieniających się Chin. Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Tekst wzbogacony został o liczne fotografie, co również jest dużym plusem. Polecam wszystkim miłośnikom Azji.